F1. Aldo Costa: Ferrari ofiarą gier zespołowych

Dyrektor techniczny Ferrari Aldo Costa oskarża zespoły podlegające firmie Red Bull - Red Bull Racing i Toro Rosso - o współpracę podczas wyścigu w Abu Zabi, która wpłynęła na strategię wyścigową Fernando Alonso z Ferrari.

Podczas ostatniego wyścigu sezonu 2010 w Abu Zabi Ferrari popełniło strategiczny błąd. Fernando Alonso, będący wtedy liderem klasyfikacji generalnej kierowców, zjechał zbyt wcześnie na wymianę opon, utknął za Witalijem Pietrowem, stracił kilka pozycji i ostatecznie tytuł mistrzowski na rzecz Sebastiana Vettela z Red Bulla.

We włoskiej stajni znaleziono usprawiedliwienie tej sytuacji. Winna jest współpraca Red Bull Racing i Toro Rosso, którą Costa nazwał "grą zespołową".

 

Pracownik Ferrari uważa, że kierowca Toro Rosso Jaime Alguersuari przepuścił zbyt łatwo Marka Webbera, gdy ten wrócił na tor po pit-stopie. Ferrari obawiało się, że Australijczyk wyprzedzi Alonso, jeśli ten zjedzie później na wymianę opon, wezwało więc Hiszpana do alei serwisowej. Alonso wrócił na tor co prawda przed Webberem, ale za Pietrowem, którego nie wyprzedził już do końca wyścigu. Trzeba przyznać, że to dość pokrętne tłumaczenie, zakrawające raczej na szukanie tanich wymówek.

- Zostaliśmy ukrzyżowani przez gry zespołowe w Abu Zabi - powiedział Aldo Costa.

Po chwili przyznał jednak, że w całej tej sytuacji była też wina Ferrari, a nie tylko "zmowy" rywali.

- Podjęliśmy pewne impulsywne kroki i to było złe - stwierdził.

Adrian Newey z Red Bulla ma oczywiście inny pogląd na rywalizację Webber - Alguersuari. Uważa, że Toro Rosso raczej przytrzymało Australijczyka, a nie przepuściło go. - Tylko dlatego, że Mark został przyblokowany, oni mogli pokryć jego ruch po pit-stopie Alonso. Właściwie Toro Rosso oddało nam przysługę, ale raczej nieświadomie - powiedział szef techniczny Red Bulla.

Laurka dla Kubicy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.