Pierwszym kierowcą Renault na sezon 2011 będzie bezsprzecznie Robert Kubica. Jednak miejsce partnera Polaka wciąż jest nieobsadzone. Przyszłość aktualnego drugiego kierowcy - Witalija Pietrowa - właśnie się rozstrzyga, on sam jednak wydaje się być pewny utrzymania posady.
- Dlaczego Renault miałoby wybrać Kimiego, zamiast mnie? - dopytuje Rosjanin, komentując spekulacje na temat zatrudnienia w barwach francuskiego teamu byłego mistrza świata Kimiego Raikkonena.
- Zespół wiedział przecież, zatrudniając mnie, że jestem żółtodziobem, że ciągle się uczę. Trwają teraz negocjacje z kilkoma kierowcami, ale tak działa Formuła 1. Ja czuję, że zespół jest ze mnie zadowolony - dodaje Pietrow.
- Na moją korzyść przemawia na przykład fakt, że mi nie trzeba będzie płacić tyle, co Kimiemu - kończy Rosjanin.
Co na to Renault? Z wypowiedzi Erica Boulliera, szefa zespołu, wynika, że pewność Pietrowa nie jest bezpodstawna.
- Witalij musi pokazać w czterech ostatnich wyścigach, że warto na niego stawiać. Jeśli wypadnie dobrze, to tak właśnie się stanie. Nie ciąży jednak nad nami żadna presja w kwestii wyboru partnera Kubicy. Mogę powiedzieć tylko tyle: stanie się to przed styczniem - mówi Francuz.
- Pietrow ma wielkie możliwości marketingowe, ale dla nas najważniejsza jest forma kierowcy, jego umiejętności. Co nam po kierowcy o potencjale marketingowym, który nie będzie zdobywał punktów? Wtedy i korzyści finansowe będą ograniczone. Ale naszym głównym problemem, podkreślam po raz kolejny, jest to, czy powinniśmy zatrzymać Pietrowa. Dopiero w przypadku negatywnej odpowiedzi, zaczniemy myśleć o zastępstwie - mówi Boullier.
- Jeśli chodzi o Raikkonena, to najpierw muszę z nim porozmawiać. Nie ma sensu zatrudnianie kierowcy, który nie będzie miał motywacji. Nie warto inwestować w kogoś, kto będzie budził wątpliwości - kończy Boullier.
Przed nami trudna końcówka sezonu - mówi Kubica