F1. Ferrari zapowiada odwołanie

Wyrok w sprawie team orders stosowanych przez Ferrari jeszcze nie zapadł, ale włoski team już zapowiada odwołanie, gdyby ten okazał się zbyt surowy.

Przypomnijmy: na 48. okrążeniu GP Niemiec Felipe Massa, będący wtedy liderem, dostał od zespołu Ferrari polecenie przepuszczenia Fernando Alonso: "Fernando jest szybszy od Ciebie. Możesz potwierdzić, że zrozumiałeś?". Okrążenie później Massa posłusznie oddał Hiszpanowi prowadzenie. Bolidy Ferrari dojechały do mety na dwóch pierwszych miejscach.

Jak dotąd Ferrari zostało ukarane za stosowanie niedozwolonych team orders grzywną w wysokości 100 tysięcy dolarów. Jednak to nie koniec tej sprawy. 8 września Światowa Rada Sportów Motorowych zbierze się i podejmie decyzję o kolejnych sankcjach (lub ich braku).

Jak sugerują ludzie związani od lat z F1 - Niki Lauda czy Max Mosley - kara powinna być surowa i to nie tylko finansowo. Ferrari powinno stracić punkty zdobyte w GP Niemiec, a być może zostać zawieszone na kilka wyścigów.

Decyzja jeszcze nie padła, ale włoska stajnia już reaguje. Być może chce w ten sposób wpłynąć na decyzję rady? Ferrari zapowiada bowiem, że jeśli wyrok będzie zbyt surowy, sprawa zostanie skierowana na drogę sądową i podjęte zostaną wszelkie kroki prawne, by cofnąć niekorzystną i niesprawiedliwą, zdaniem ekipy, decyzję - donosi włoski dziennik La Gazzetta dello Sport.

Jaki wyrok Ferrari uzna za niesprawiedliwy? Odjęcie punktów wywalczonych w GP Niemiec Massie, Alonso lub zespołowi w klasyfikacji generalnej konstruktorów.

Ferrari uważa bowiem, że jego decyzje nie miały wpływu na przebieg rywalizacji. Nie ucierpiały inne zespoły, to była wewnętrzna sprawa teamu i bez względu na to, kto dojechał pierwszy: Massa czy Alonso, wynik wyścigu o GP Niemiec nie został wypaczony.

Karać surowo - mówi Max Mosley

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.