F1. Kubica: Ja nie widzę co się dzieje z tyłu

Po kraksie w pit-lane z Adrianem Sutilem, Robert Kubica nie ukończył GP Węgier. Ja ruszam, kiedy lizak idzie do góry - powiedział po opuszczeniu bolidu zdenerwowany Polak. - Widzę tylko do przodu, do tyłu trudno coś widzieć.

Robert Kubica po starcie zachował ósme miejsce z kwalifikacji i spokojnie utrzymywał pozycję za Nico Rosbergiem. Problemy Polaka rozpoczęły się podczas pierwszej wizyty w pit-stopie. Mechanicy Renault po zmianie ogumienia wypuścili Kubicę, który uderzył w wjeżdżającego do zmiany opon Adriana Sutila. Kraksa w pit-lane była dla Polaka fatalna w skutkach - bezpowrotnie stracił niemal minutę i możliwość walki o punkty . Pecha przy pierwszej wizycie u mechaników miał także Nico Rosberg, któremu odpadła opona.

 

GP Węgier. Kubica rezygnuje po kraksie. Webber zwycięzcą

- Nie wiem, jak to się stało. Lizak poszedł do góry, ja ruszyłem i w tym momencie Sutil skręcał na swoje stanowisko serwisowe. Zdaje się, że Rosberg nagle zwolnił, bo miał poluzowane tylne koło i przez to źle wyliczyliśmy czas - powiedział Kubica portalowi F1.pl

Ja ruszam, kiedy lizak idzie do góry - powiedział po opuszczeniu bolidu zdenerwowany Polak. - Widzę tylko do przodu, do tyłu trudno coś widzieć.

Przy zderzeniu ucierpiało lewe przednie zawieszenie i mimo, że po kraksie Kubica starał się kontynuować wyścig, dalsza jazda nie miała sensu. Samochód zrobił się podsterowny. Polak poprosił zespół o przyjrzenie się usterce, co okazało się końcem wyścigu.

Kubica po błędzie teamu wycofał się z GP. "Lizakowy był rozkojarzony"  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.