F1. Dojechali do wielkich pieniędzy. Button wśród najbogatszych

Wśród dziesięciu najbogatszych sportowców Wielkiej Brytanii aż siedmiu to kierowcy F1. Aktualni mistrzowie muszą jeszcze sporo popracować, aby dogonić stare gwiazdy. Głównie u doradców finansowych.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Świat wyścigów to głównie świat brytyjski, a właściwie angielski. Znakomita większość zespołów ma swoje siedziby wokół Londynu. Na czele listy sportowców jest dwóch piłkarzy, czyli Dave Whelan (były gracz, rocznik 1936, właściciel Wigan Athletic, majątek 288 mln dol.) i David Beckham (190 mln dol.). Na czwartym miejscu znalazł się były mistrz świata wszech wag Lennox Lewis (144). Pozostałych siedmiu to kierowcy. Tylko jeden wśród nich wciąż jeździ - Jenson Button, mistrz świata i lider klasyfikacji kierowców.

Na trzecim miejscu listy znajduje się Johnny Dumfries (166), były partner Ayrtona Senny w Lotusie w 1986 roku. Dumfries co prawda nie zbił fortuny ani na wyścigach, ani jako biznesmen. Jest po prostu członkiem jednej z najstarszych i zarazem bajecznie bogatej szkockiej rodziny, głową klanu Stuart of Bute.

Zaraz za Lewisem znalazł się Eddie Irvine (121), który długo partnerował Michaelowi Schumacherowi w Ferrari. Największe pieniądze zarobił nie u boku Schumiego, ale inwestując w nieruchomości po zakończeniu kariery w 2002 r. Ma ich teraz 40 rozsianych głównie we Włoszech, w Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Mistrz F1 z 1979 roku (ostatni tytuł dla kierowcy Ferrari przed erą Schumachera) Jody Scheckter (91) jest teraz specjalistą od zdrowej żywności i posiadaczem olbrzymiego 1600-hektarowego bioekogospodarstwa pod Londynem produkującego na masową skalę biohamburgery, biosteki, biomleko, biojajka. Jako obywatel RPA wcześniej był mniej bio - zajmował się produkcją sprzętu policyjnego przeciw zamieszkom i na tym zbił majątek w schyłkowych latach apartheidu.

7. na liście jest Dave Richards (88), były pilot rajdowy, który po zakończeniu krótkiej kariery stworzył potężną firmę tuningową Prodrive. Korzystał z niej między innymi Krzysztof Hołowczyc, jako kierowca Subaru. Teraz Richards - po krótkiej przygodzie z prowadzeniem zespołu F1 - jest właścicielem praw TV do rajdowych mistrzostw świata.

David Coulthard (76) - nigdy nie był mistrzem świata - jest właścicielem dużego hotelu Columbus (181 pokoi, 200 dol. za noc) w sercu Monte Carlo i kilku innych luksusowych hoteli w Wielkiej Brytanii, Belgii i Szwajcarii.

Mistrz świata z 1992 roku Nigel Mansell (76) jako pierwszy z tej listy zarabia tylko na wyścigach. Wciąż startuje - nieprzerwanie od 1976 roku. Wtedy postawił wszystko na jedną kartę, sprzedał co miał, zwolnił się z pracy. W 1994 roku, gdy wracał z Indy Cars do F1, stajnia Williams płaciła mu jako najjaśniejszej gwieździe 1,5 mln dol za wyścig, podczas gdy jego partnerowi Damonowi Hillowi zaledwie 500 tys za cały sezon.

I wreszcie nr 10. - Button (65). Zarabiał głównie dzięki wieloletniemu kontraktowi z Hondą, która płaciła bajońskie honoraria do momentu finansowego załamania przed półtora rokiem - nawet 16,5 mln dol za sezon. W 2009 roku zgodził się na obniżkę w Brawn GP, ale gdy po roku nie otrzymał satysfakcjonującej sumy, zmienił zespół.

Lista mówi więcej o życiu, niż o życiu sportowym, bardziej o przemyślności w biznesie niż sukcesach na torze.

To, że jest na niej tylu bohaterów F1, po raz kolejny dowodzi, że kierowca wyścigowy lub rajdowy musi od początku zmagać się z kłopotami finansowymi, szukać na własną rękę sponsorów, umieć dopinać budżety. Jeden z najbogatszych Polaków, od trzech lat obecny na liście 1000 najbogatszych ludzi świata Michał Sołowow, jest dwukrotnym wicemistrzem Europy w rajdach.

Na liście "Timesa" wśród 100 najbogatszych sportowców jest aż 57 piłkarzy. Można powiedzieć, że łatwiej jest dobrze zapłacić jednemu czy dwóm kierowcom w zespole niż całej drużynie, ale jednak chyba w żadnym sporcie nie ma aż tylu utalentowanych biznesmenów.

Dobre wieści dla Roberta Kubicy. ? Podczas GP Hiszpanii może padać

Więcej o: