Żółta flaga na torze pojawia się wtedy, gdy zdarzyło się coś niespodziewanego i wyprzedzanie może nieść ze sobą zbyt duże zagrożenie. Tym punktem regulaminu podczas ostatniego GP Malezji nie przejął się w ogóle prowadzący w wyścigu Sebastian Vettel. Gdy na dwa okrążenia przed końcem dojechał do ciągnącego się w ogonie stawki Jarno Trullego, mimo zakazu nie zawahał się go zdublować.
Taki manewr przy żółtej fladze jest regulaminowo zabroniony. Sędziowie spotkali się po wyścigu by przedyskutować przypadek Vettela i uznali, że nie ukarzą Niemca . Taką decyzję uargumentowali dużą prędkością, z którą Vettel dojechał do Trullego, a której redukcja mogłaby okazać się zbyt groźna.
To kolejna taka decyzja w tym sezonie F1. Już wcześniej sędziowie pokazali, że w tym roku zawodnikom będzie wolno o wiele więcej.
Podczas tego samego wyścigu w Malezji swoje pięć minut miał Witalij Pietrow. Rosjanin jeżdżący w barwach Renault długo toczył walkę z goniącym go Lewisem Hamiltonem. Brytyjski kierowca w końcu wyprzedził Pietrowa, ten jednak nie chciał dać za wygraną. Kilkukrotnie starał się podejść do manewru wyprzedzania, jednak Hamilton raz po raz zajeżdżał mu drogę, a dwa bolidy wyglądały, jakby były złączone niewidzialną linią.
Zgodnie z regulaminem F1 kierowca może tylko RAZ skontrować manewr próbującego wyprzedzić go rywala. Hamilton nie został ukarany
Robert Kubica w trakcie wyścigu GP Australii złamał przepisy - sugerował portal planet-f1.com. Polski kierowca, który na metę dojechał jako drugi, podczas wymiany opon w boksie, został wypuszczony tuż przed bolidem Pedro de la Rosy z Saubera. Według regulaminu odległość pomiędzy nimi powinna za to wynosić co najmniej 30 metrów.
Zaskakujący lider F1. Czy mistrzostwo da się wygrać bez jednego zwycięstwa? Pietrow musi zrzucić kilogramy, Kubica wściekły? >