Już na starcie wyścigu nie zabrakło wielkich emocji. Czterokrotny mistrz świata - Holender Max Verstappen (Red Bull Racing), który zajął drugie miejsce w kwalifikacjach od razu mocno zaatakował Australijczyka Oscara Piastriego (McLaren) i zrobił to skutecznie, obejmując prowadzenie w wyścigu.
W połowie wyścigu Esteban Ocon (BWT Alpine F1 Team) wypadł z toru i zakończył swój udział w wyścigu. Wtedy była wirtualna neutralizacja. Sytuację wykorzystał Verstappen, błyskawicznie zmieniając opony i zyskując kilka sekund przewagi nad swoimi rywalami, którzy zrobili to już wcześniej.
Na 48 okrążeniu na torze znów pojawił się samochód bezpieczeństwa. To efekt tego, że na poboczu był Kimi Antonelli (Mercedes AMG Petronas F1 Team), który miał awarię samochodu.
Kierowcy jechali za samochodem bezpieczeństwa przez sześć okrążeń. Na 54 okrążeniu wznowili rywalizację. Wydawało się, że mogą być wielkie emocje, bo Verstappen miał tylko dwie sekundy przewagi nad Piastrim.
Zobacz: Kierowca F1 rozbił się przy 200 km/h, teraz wskazał winnego
Po wznowieniu Norris skutecznie zaatakował wicelidera - Piastriego. Na doścignięcie Verstappena nie miał szans, bo Holender błyskawicznie powiększył przewagę do pięciu sekund i pewnie pomknął do mety.
Holender wygrał wyścig z sześcioma sekundami przewagi nad Norrisem i blisko 13 nad Piastrim. Dla Verstappena to już 65. triumf w karierze w wyścigu F1.