• Link został skopiowany

Ferrari wydało oświadczenie po gigantycznych wpadkach. Tak się tłumaczą

Niedzielny wyścig Formuły 1 o Grand Prix przerodził się w absolutny koszmar dla Ferrari. Krótko po zakończeniu rywalizacji gruchnęły wieści, że obaj kierowcy włoskiego zespołu, czyli Charles Leclerc i Lewis Hamilton zostali zdyskwalifikowani za nieprzepisowe bolidy. Tym samym Ferrari skończyło ostatecznie z zerowym dorobkiem punktowym. Po wszystkim zespół wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, co było przyczyną tak gigantycznych wpadek.
MOTOR-F1-CHINA/
Fot. REUTERS/Alex Plavevski

Gdy Charles Leclerc i Lewis Hamilton wpadali na metę chińskiego wyścigu, już wtedy Ferrari mogło nieco kręcić nosem. Monakijczyk oraz Brytyjczyk mieli nadzieję powalczyć o podium, a tymczasem zajęli kolejno piąte oraz szóste miejsce (wygrał Oscar Piastri z McLarena). Być może Leclerc obroniłby czwarte przed zakusami Maxa Verstappena, ale sporą część wyścigu przejechał z uszkodzonym przednim skrzydłem. Wtedy jednak jeszcze nikt się nie spodziewał, że najgorsze dla Włochów dopiero nadejdzie. 

Zobacz wideo Największy wygrany meczu Polska - Litwa. Kluczowa zmiana

Koszmar Ferrari po wyścigu. Dyskwalifikacja jak w skokach

Niedługo po zakończeniu rywalizacji Formuła 1 wydała oficjalny komunikat, w którym ogłosiła, że aż trzech kierowców zostało zdyskwalifikowanych: Pierre Gasly z Alpine (11. miejsce) oraz obaj reprezentanci Ferrari. Dlaczego? Cóż, można powiedzieć, że duch skoków narciarskich zawisł nad Szanghajem, bo wszyscy trzej "wpadli" podczas kontroli i mieli nieprzepisowe bolidy. W przypadku Gasly'ego i Leclerca były one za lekkie (po opróżnieniu baków po wyścigu bolid musi ważyć 800 kilogramów), a u Hamiltona wykryto zbyt duże zużycie deski podwozia (nie osiągnęło dopuszczalnych 9 mm). 

Absolutny dramat i kolejny cios wizerunkowy w Ferrari, które już na inaugurację sezonu w Australii spisało się słabo (8. Leclerc i 10. Hamilton), a teraz jeszcze to. Już po wszystkim włoski zespół wydał oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczył, dlaczego do tego wszystkiego w ogóle doszło. Jak się okazuje, w obu przypadkach zawiniły błędy samego zespołu.

Ferrari zawaliło sprawę. Teraz się tłumaczą

- Samochód Charlesa Leclerca okazał się za lekki o jeden kilogram. Charles jechał dziś zgodnie ze strategią jednego pit-stopu. To spowodowało, że jego opony były na koniec bardzo zużyte i to właśnie doprowadziło do sytuacji, w której bolid był za lekki. Jeśli chodzi o Lewisa, zużycie deski w jego samochodzie było o 0,5 mm poniżej limitu. Niestety w tym wypadku zespół błędnie oszacował jej zużycie - czytamy.

- Nie było żadnych intencji zyskania nieuczciwej przewagi. Wyciągniemy wnioski z tego, co się dziś wydarzyło i upewnimy się, że nie popełnimy ponownie tych samych błędów - zapewniło Ferrari. Kolejny wyścig F1 to Grand Prix Japonii, które odbędzie się w niedzielę 6 kwietnia o 7:00 czasu polskiego.

Więcej o: