Koszmar rodziny Michaela Schumachera trwa. W Niemczech rusza proces

Michael Schumacher nie pokazuje się publicznie od czasu tragicznego w skutkach wypadku, co tylko podsyca plotki na temat stanu jego zdrowia. Wykorzystać to chciał jego były ochroniarz, który wykradł zdjęcia i dane wrażliwe dane nt. Niemca. Następnie przekazał je przyjacielowi i rozpoczęli proceder szantażu rodziny byłego kierowcy. Sprawa trafiła na policję i do prokuratury. I jak informuje "Bild", we wtorek zostały podjęte kolejne kroki w sprawie.

Michael Schumacher to jeden z najlepszych kierowców w historii F1. Na koncie ma aż siedem tytułów mistrzowskich i ponad 90 triumfów w wyścigach. W 2012 roku zakończył karierę, a już rok później uległ poważnemu wypadkowi. Uderzył głową o kamień w trakcie jazdy na nartach, w wyniku czego doznał wylewu krwi do mózgu. Przeszedł operację, był w stanie śpiączki, ale od czasu nieszczęśliwego zdarzenia nie wiele wiadomo o jego stanie zdrowia. Rodzina mocno dba o prywatność, choć w ostatnim czasie była narażona na poważne niebezpieczeństwo. 

Zobacz wideo Tak pożegnali legendę piłki. Lucjan Brychczy 1934-2024

Były ochroniarz i jego przyjaciel szantażowali rodzinę Schumachera. Grożą im konsekwencje. I to surowe

Media donosiły, że Markus Fritsche, a więc były asystent, a także ochroniarz Schumachera, szantażował jego rodzinę. Pracę u byłego kierowcy F1 zaczął na 18 miesięcy przed tragicznym wydarzeniem w Alpach. Po wypadku stał się specjalistą do spraw bezpieczeństwa. W 2020 roku, a więc po ośmiu latach współpracy rodzina postanowiła zwolnić mężczyznę, co mocno go zirytowało.

A z racji tego, że miał dostęp do zdjęć czy raportów medycznych Schumachera, postanowił to wykorzystać i wykradł fotografie, wideo i inne dane. Następnie miał sprzedać je przyjacielowi Yilmazowi Tozturkanowi, a ten po pewnym czasie odezwał się do rodziny niemieckiego sportowca i zażądał aż 12 mln funtów (15 mln euro). Zamieszany w cały proceder miał być też jego syn. 

Ostatecznie Tozturkan i jego potomek trafili do aresztu, a sprawa trafiła do prokuratury. I jak donosi "Bild" już we wtorek 10 grudnia w niemieckim Wuppertalu ruszył proces byłego ochroniarza i osób, które były zamieszane w szantaż. Oskarżeni pojawili się w sądzie, a rodzina legendarnego kierowcy będzie musiała "rozdrapywać rany" w trakcie procesu.

Co więcej, poinformowano, że żona Schumachera, Corinna zwróciła się z prośbą o nadanie jej statusu współoskarżyciela. Dzięki temu będzie mogła składać wnioski w sprawie. A jednym z nich może być prośba o wyłącznie udziału opinii publicznej w procesie. - Rodzina Schumacherów ma interes w tym, by na jaw nie wyszły informacje o stanie zdrowia byłego kierowcy. A dane, w których posiadanie weszliśmy, dostarczają wielu takich informacji. Jest tam cyfrowa dokumentacja medyczna - przekazał starszy prokurator.

Największa odsiadka ma grozić Tozturkanowi, bo aż do 15 lat więzienia. Jego oskarżono o "próbę wymuszenia". Pozostałych, w tym byłego ochroniarza Schumachera, o "pomocnictwo w szantażu i naruszenie bardzo osobistej sfery życia". Grozi mu "surowa kara", choć "Bild" nie podał, o jakiej konkretnie mowa. 

Stan zdrowia Schumachera nadal pozostaje owiany tajemnicą

O tym, w jakim stanie znajduje się Schumacher, wciąż niewiele wiadomo. Tylko nieliczni mają z nim kontakt. Wśród nich można wymienić Jeana Todta (byłego szefa Ferrari w F1), Lukę Badoera (byłego kolegę zespołowego) czy Sabinę Kehm, a więc byłą menedżerkę. Kontaktu z nim nie ma za to Willi Weber, jego były menedżer. - Niestety, nie mam już nadziei, że go jeszcze zobaczę. Od dziesięciu lat nie otrzymałem żadnej pozytywnej informacji na temat stanu jego zdrowia. (...) Poza tym Corinna [żona Schumachera - przyp. red] usunęła mnie z jego życia i nie dopuściła mnie do niego - mówił w jednym z wywiadów.

Więcej o: