Choć Sebastian Vettel w ostatnich latach kariery w Formule 1 nie był rzecz jasna tym samym kierowcą, który w latach 2010-2013 czterokrotnie z rzędu zdobywał mistrzostwo świata, jego miejsce w historycznej czołówce jest niezaprzeczalne. Gdy w 2022 roku po przeciętnym sezonie w Astonie Martinie kończył karierę, końca dobiegała też pewna epoka w F1, choć jedna rzecz była dokładnie taka sama, jak u szczytu formy Niemca. Na szczycie był Red Bull.
Od tamtej pory Vettela nieraz łączono z powrotem do stawki. Miał zostać choćby następcą Lewisa Hamiltona w Mercedesie, ale z tego nic nie wyszło. On sam zresztą nie wykazywał medialnej ochoty na powrót do Formuły 1. Nie znaczy to jednak, że się od niej odciął. Wręcz przeciwnie, był obecny podczas GP Włoch oraz GP Brazylii w tym sezonie, by upamiętnić swego idola Ayrtona Sennę, który równo 30 lat temu zginął podczas GP San Marino. Udzielił przy okazji wywiadu dla niemieckiej telewizji RTL.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o Formułę 1 i potencjalny do niej powrót. Niestety nie miał dobrych wieści dla swoich fanów, bo kategorycznie zaprzeczył, by miał to jeszcze kiedyś rozważyć. Jednak możliwe, że za jakiś czas zobaczymy go za kierownicą zupełnie gdzie indziej. Mowa o legendarnym wyścigu 24h Le Mans. Był już nawet na testach w Porsche, ale ostatecznie strony się nie dogadały. Kontakt się jednak nie urwał, co potwierdzał sam dyrektor programu Porsche Urs Kuratle, i możliwe, że temat powróci np. w przyszłym roku.
Jednak nie da się też wykluczyć, że Vettel pójdzie jednak inną ścieżką i skupi się na innej pasji? Jakiej? Nie ma to nic wspólnego z wyścigami. - Chodzę aktualnie do szkoły na praktyki w zakresie rolnictwa. Będę mógł dzięki temu prowadzić w przyszłości własną farmę. Uważam, że jest to niezwykle ekscytujące pod względem przyszłości rolnictwa i potencjału, jaki ma ono w odniesieniu do klimatu. Także zmian i wyzwań, przed którymi stoi - powiedział czterokrotny mistrz świata F1.