Lewis Hamilton zszokował wszystkich, kiedy ogłosił, że od sezonu 2025 będzie kierowcą Ferrari. Siedmiokrotny mistrz Formuły 1 od 2013 rywalizował w samochodzie Mercedesa i wydawało się, że to właśnie tam zakończy karierę. Jego decyzja wywołała spore poruszenie i zmusiła jego obecnych szefów do poszukiwania zastępców. Opcji jest wiele, ale jedna z nich zakłada ściągnięcie absolutnej legendy z emerytury.
Lewis Hamilton w Ferrari stworzy duet z Charlesem Leclerkiem, a z zespołem pożegna się Carlos Sainz. Brak kontraktu Hiszpana niemal od razu rozpoczął spekulacje, czy nie dołączy od do Mercedesa i nie zostanie partnerem George'a Russella. Media informowały, że opcją dla Mercedesa może być także kierowca ich akademii - Andrea Kimi Antonelli.
Jednak niemieckie Sky Sports wskazało najbardziej sensacyjną kandydaturę. Zdaniem dziennikarzy szeregi Mercedesa mógłby zasilić Sebastian Vettel. Czterokrotny mistrz świata w Red Bullu obecnie przebywa na emeryturze od F1 i w przeszłości przekonywał, że nie ma zamiaru wracać. Eksperci są jednak przekonani, że mógłby zrobić wyjątek ze względu na bliską relację z szefem zespołu.
Toto Wolff w rozmowie z PlanetF1.com starał się jednak ucinać rzekome spekulacje. - Myślę, że podjął decyzję, że nie będzie się już ścigał. Komunikuje się z nim regularnie i wczoraj też rozmawialiśmy, ale nie pytałem, czy w przyszłości będzie jeździł dla nas - przekonywał szef Mercedesa.
Vettel Formułę 1 opuścił po zakończeniu sezonu 2022. Gdyby faktycznie powrócił do rywalizacji w barwach Mercedesa w sezonie 2025, to miałby już prawie 38 lat i tak długa przerwa od ścigania mogłaby mieć wpływ na jego formę. Z pewnością zespół Wolffa stać na nieco pewniejsze rozwiązania.