Dominacja - to jedno słowo wystarczy, by opisać sezon 2023 w wykonaniu Maxa Verstappena. Holender wygrał dziesięć kolejnych wyścigów w sezonie, przez co pobił rekord Sebastiana Vettela z 2013 roku. Do zeszłotygodniowej rywalizacji w Singapurze Red Bull był jedynym zespołem, którego kierowca wygrał każdy wyścig w sezonie. W Singapurze seria została przerwana, a wyścig wygrał Carlos Sainz z Ferrari, który wyprzedził Lando Norrisa (McLaren) i Lewisa Hamiltona (Mercedes). Verstappen mógł wykonać kolejny krok w stronę mistrzowskiego tytułu w Japonii na torze Suzuka.
W przypadku kierowców Red Bulla większych zmian nie było. Verstappen dominował w stawce i dosyć szybko wyrobił sobie bezpieczny dystans nad kierowcami McLarena, czyli Lando Norrisem i Oscarem Piastrim. W przypadku Sergio Pereza wciąż pojawiały się proste błędy. Po 15 okrążeniach Meksykanin zakończył swój wyścig, gdy doprowadził do kontaktu z Hamiltonem, dostał karę pięciu sekund, zderzył się z Kevinem Magnussenem z Haasa i dwukrotnie musiał zjeżdżać po zmianę przedniego skrzydła. Potem pojawił się jeszcze na chwilę na torze, gdyż wisiało nad nim widmo kary dodatkowych pięciu sekund.
Perez nie był też jedynym kierowcą, który przedwcześnie zakończył wyścig. Valtteri Bottas (Alfa Romeo) musiał się wycofać z rywalizacji po kontakcie z Loganem Sargeantem (Williams), a Alex Albon (Williams) ze wspomnianym Sargeantem zakończyli udział w wyścigu przez postępujące uszkodzenia. Szybko też z walki na Suzuce wycofał się Lance Stroll (Aston Martin) przez usterkę tylnego skrzydła.
Wielkiego zaskoczenia w Grand Prix Japonii nie było. Verstappen wygrał wyścig z blisko 20-sekundową przewagą nad drugim Norrisem i 36,5 sekundami przewagi nad trzecim Piastrim. Dla kierowcy McLarena, który w pierwszym sezonie rywalizuje w Formule 1, było to pierwsze podium w karierze. W dalszej kolejności w czołowej dziesiątce do mety dojechali Charles Leclerc (Ferrari), Lewis Hamilton (Mercedes), Carlos Sainz (Ferrari), George Russell (Mercedes), Fernando Alonso (Aston Martin), Esteban Ocon i Pierre Gasly (obaj Alpine).
Wygrana Verstappena wystarczyła do tego, by Red Bull świętował szósty tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów. Formalnością wydaje się być też trzeci tytuł Holendra w karierze. Przed Grand Prix Kataru Verstappen ma 177 punktów przewagi nad Perezem, czyli zespołowym kolegą, a do zdobycia jest 180 punktów. To oznacza, że kierowca Red Bulla potrzebuje trzech punktów w sprincie przed wyścigiem, by być pewnym mistrzowskiego tytułu.