Tegoroczny przełom kwietnia i maja nie jest najszczęśliwszym okresem dla mieszkańców włoskiego regionu Emilia-Romagna. Kilka tygodni temu przez kilka największych miast przeszła powódź błyskawiczna, która uszkodziła wiele budynków m.in. w Imoli, gdzie w najbliższy weekend ma zostać rozegrany wyścig Formuły 1. W tym samym czasie ucierpiała też położona nieopodal Faenza, w której swoją bazę ma ekipa Alpha Tauri.
Choć jeszcze kilka dni temu wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, pogoda znów nie daje za wygraną. Do Emilii-Romanii wróciły potężne opady deszczu, które ponownie podniosły poziom wód w okolicznych rzekach, przez co kilka miast znów znalazło się częściowo pod wodą. Tym razem stało się to w Rawennie, Cesenie czy nadmorskim Rimini.
Niestety także w Imoli sytuacja wygląda coraz gorzej. Płynąca w bezpośrednim sąsiedztwie Autodromo Enzo e Dino Ferrari rzeka Santerno zamieniła się w środę w rwący Dunajec, wdzierając się na tor, a także podtapiając tereny zajmowane już przez poszczególne zespoły. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo zdecydowały się nawet na zarządzenie ewakuacji wszystkich osób znajdujących się na torze.
Niestety niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie coś miało się w Imoli zmienić. Na najbliższe dni zapowiadane są kolejne opady deszczu, które mogą jedynie pogorszyć sytuację. Wyjątkiem ma być czwartek, na który zapowiadana jest słoneczna pogoda. Nie oznacza to jednak, że poziom rzeki Santerno się wówczas obniży, gdyż w pobliskich górach nadal ma padać.
Zważając na fakt, że wszystkie zespoły są już w Imoli i przygotowują się do rywalizacji w niedzielę, jest praktycznie niemożliwe, by w ostatniej chwili władze F1 zdecydowały się na zmianę lokalizacji weekendu. Jednocześnie nie można wykluczyć takiego obrotu spraw, gdyż niecałe 70 kilometrów od Imoli znajduje się inny znany włoski tor, Mugello.