Największy bohater początku sezonu F1. Aż nie wierzył. "To jest nierealne!"

Aston Martin dał Fernando Alonso nowe życie, które z przyjemnością będzie obserwować cała Formuła 1. Brytyjczycy nieoczekiwanie stworzyli konkurencyjny bolid, a dla Hiszpana jazda nim to czysta przyjemność. Druga młodość oznacza dla niego długowieczność. Aston Martin i Alonso mogą razem sięgać po wygrane i kolejne podia.

"Cudownie prowadzi się to auto!" - mówił zachwycony Fernando Alonso w trakcie wyścigu o Grand Prix Bahrajnu, w którym ostatecznie stanął na podium. Patrząc na wyniki Aston Martina na testach oraz w miniony weekend, nie można być zaskoczonym takim wynikiem Hiszpana, a jego trzecie miejsce cieszy praktycznie wszystkich. Aston Martin dał Alonso na start sezonu coś, czego nie miał przez lata w Formule 1 i jest w stanie to utrzymać na dłużej. Sytuacja i jej kierunek rozwoju sprzyjają temu, by Fernando nawiązał do najlepszych lat swojej kariery w F1. Właśnie zyskuje kolejną młodość, która daje mu długowieczność.

Zobacz wideo Słoweńcy już wkrótce mogą mieć przewagę nad resztą świata w skokach

Fernando Alonso dostał najlepsze auto od lat

Aston Martin bardzo mocno inspirował się konstrukcją Red Bulla z 2022 r., która zdominowała zeszły sezon. Auto Austriaków było niezawodne, świetnie zbalansowane z doskonałą aerodynamiką. Aston Martin starał się iść drogą Red Bulla już w trakcie poprzedniego sezonu, co w jego drugiej części przełożyło się na solidne tempo wyścigowe. Dowodem tego są dobre wyniki Sebastiana Vettela (trzy razy ósmy, raz szósty) i Lance'a Strolla (raz ósmy, raz szósty). Brytyjskie ekipie pozostało utrzymać obrany kierunek.

W sumie siedem zespołów wzoruje się dziś na Red Bullu, ale Aston Martinowi wychodzi to najlepiej, co pokazał na testach. Wyrósł na nową czwartą siłę w stawce, z aspiracjami na trzecie miejsce, jeśli Mercedes nie uporałby się z problemami.

I na ogromnym progresie Aston Martina zyskuje Fernando Alonso. Dostał konkurencyjny bolid i odzyskał dawny blask. Imponował tempem na testach, wygrał dwie z trzech sesji treningowych przed Grand Prix Bahrajnu, a kwalifikacje skończył na naprawdę dobrym piątym miejscu. Dawał sygnały, że trzeba będzie się z nim liczyć.

Na starcie przegrał z Mercedesami, ale pierwsze okrążenia były tak naprawdę na rozgrzewkę, sprawdzał bolid w prawdziwych wyścigowych warunkach. Późniejsze szybkie pit stopy przeprowadzone w idealnych momentach pozwoliły walczyć z Georgem Russelem, Lewisem Hamiltonem, a nawet Carlosem Sainzem, który w pewnym momencie zgubił tempo na twardych oponach.

A Alonso mknął po swoje. Wywierał presję, naciskał, nadawał tempo wśród walczących o podium. Hamiltona wyprzedził w zakręcie numer 10, tym ze zdradliwym hamowaniem, na którym Brytyjczyk dał się nabrać na zwód Hiszpana. Sainz za to popełnił błąd, przez co na prostej był łatwą ofiarą. W efekcie wywalczył trzecie miejsce. To jego pierwsze podium od Grand Prix Kataru w 2021 r., a 99. w karierze.

Przez cały weekend było widać, że jazda nowym Aston Martinem sprawia Alonso czystą radość. Zachwalał przez radio w trakcie wyścigu, podkreślał, że opony wolno się zużywają, a w końcówce jechał w pełni wyluzowany. Jak zaczynać rekordowy, 20. sezon w F1, to właśnie w takim stylu.

 

Wszyscy się spodziewali, że Aston Martin będzie piekielnie szybki, ale on sam przerósł swoje własne oczekiwania. Czasem warto miło się zaskoczyć.

- Nie spodziewaliśmy się, że będziemy aż tak konkurencyjni. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy od razu na podium. To jest nierealne! Mamy drugi najlepszy samochód w stawce - podsumował krótko Alonso, na gorąco po wyścigu.

Aston Martin i Alonso mogą, nie muszą

Wraz z kolejnymi dobrymi wynikami presja będzie rosła, ale na ten moment Aston Martin nie ma konieczności wygrywania za wszelką cenę już teraz. Nikt nie oczekuje tego od prywatnego zespołu. Alonso chce nacieszyć się pierwszym bolidem od 2013 r., który pozwala mu walczyć z najlepszymi. W Ferrari z ostatniego sezonu ery silników V8 dziewięć razy był na podium, z czego dwa razy na pierwszym miejscu.

Lawrence Stroll cały czas inwestuje w Aston Martina, ściągając najlepszych możliwych ludzi i mądrze nimi zarządzając. Zatrudnił m.in. Dana Fallowsa, inżyniera Red Bulla, szefa działu aerodynamiki. Tegoroczny Aston Martin to przede wszystkim pomysł właśnie Brytyjczyka.

Aston Martin chce i może być w czołówce. Tu jest chęć sukcesu, bez żadnego sztucznego parcia. W zespole wciąż drzemie potencjał na więcej i lepiej. Pozostaje czekać na poprawki.

Alonso w wieku 41 lat chce wrócić na najwyższą półkę w obecnej F1. Mimo wieku on nie powiedział ostatniego słowa. Być może czuł, że jego czas na nowo nadejdzie.

A może to był "El Plan"?

Hasło owiane tajemnicą, które z czasem stało się memem. Pierwszy raz pojawiło się na tylnym skrzydle bolidu Alonso podczas Grand Prix Abu Zabi w 2021 r., ostatnim wyścigu starej generacji. Wszyscy dziennikarze wówczas pytali, czym jest "El Plan", co się za nim kryje. Sugerowano, że Alpine może mieć na 2022 rok samochód gotowy do walki o mistrzostwo, co wywróciłoby stawkę do góry nogami. Hiszpan nie udzielił konkretnej odpowiedzi.

- "El Plan" to tajemnica. Ale widziałem, że zaczęło się pojawiać w mediach społecznościowych, ludzie próbowali to rozszyfrować. To już było poza kontrolą, "El Plan" był wszędzie. Musicie poczekać kilka miesięcy, żeby poznać "El Plan", ale musicie w niego uwierzyć. Może nie być tylko na 2022 rok, ale może potrwać dłużej - mówił przed zeszłym sezonem.

Alpine skończyło na czwartym miejscu, walcząc w klasyfikacji przede wszystkim z McLarenem. Francuski team ani razu nie skończył żadnego wyścigu na podium. Najbliżej tego był Esteban Ocon (czwarty podczas Grand Prix Japonii), do tego w "generalce" Francuz był bezpośrednio przez Alonso. Raczej nie tak miał wyglądać "El Plan".

Jeszcze latem Alonso ogłosił przejścia do Aston Martina, zajmując miejsce odchodzącego z F1 Vettela, co zszokowało całe środowisko F1. Ale Hiszpan miał ku temu jeden ważny powód - Lawrence Stroll dał mu długoterminowy kontrakt, którego nie mógł się doprosić w Alpine. I na tym transferze na razie wychodzi bardzo dobrze. Alpine nie było konkurencyjnym bolidem i nie walczyło z na równi z czołówką, także w miniony weekend. Aston Martin niesamowicie się rozwinął, ma drugi najlepszy bolid w stawce. Przejście Alonso, który wreszcie dostał pozycję godną mistrza i warunki, na jakie zasługuje, sporo zmieniło w brytyjskim zespole. On pcha całą machinę do przodu. W jego przypadku wiek nie gra roli. W lipcu skończy 42 lata, ale ma formę 25-latka. Tego samego, który cieszył wszystkich jazdą i wygrywał mistrzostwo świata w latach 2005-2006. Druga młodość.

Fernando Alonso po ogłoszeniu odejścia z Alpine. Moment wrzucenia zdjęcia zbiegł się z aferą o Oscara PiastriegoFernando Alonso po ogłoszeniu odejścia z Alpine. Moment wrzucenia zdjęcia zbiegł się z aferą o Oscara Piastriego Instagram/InstaStories/@fernandoalo_oficial

Rozwój sytuacji nakazuje myśleć, że "El Plan" nie dotyczy przede wszystkim Alpine, które praktycznie stoi w miejscu i kręci się wokół czwartego-piątego miejsca wśród zespołów. Należy patrzeć na to głównie w kontekście Alonso - na jego formę, decyzję z transferem, jak zmieniał się on, razem ze swoim podejściem. "El Plan" to powrót do czołówki w jego stylu, na jego zasadach, które ustala razem z Aston Martinem, który może odważnie kąsać gigantów Formuły 1.

Alonso przeżył w Formule 1 praktycznie wszystko, co się dało. Zaczynał w koszmarnym Minardi, by nagle przeskoczyć do rosnącego Renault, a nie wystraszył się skoku na głęboką wodę. Przerwał dominację Ferrari i Michaela Schumachera, by potem zderzyć się w McLarenie z Hamiltonem. Zanotował bolesne porażki na samym finiszu sezonów 2010 i 2012 (a był jedynym, który mógłby zdetronizować Vettela), upokorzenia w hybrydowym McLarenie, a dwa lata z Alpine pozostawiają niesmak i niedosyt. Ale w Aston Martinie może nawiązać do swoich najlepszych startów. Przeżył wszystko, a może więcej, bo zyskał długowieczność.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.