Nadchodzi wielka rewolucja w Formule 1. Zmieni się nie do poznania

Formuła 1 to jeden z najbardziej dynamicznych sportów na świecie pod względem zmian regulaminowych. Choć sezon 2022 był rewolucyjny, myśli niektórych są już w 2026 roku, kiedy to dojdzie do kolejnych roszad w przepisach.

Jeśli chodzi o przepisy, Formuła 1 odbija się od bandy do bandy. Jedne zmiany pozwalają wyrównywać szansę wśród teamów, drugie betonują rywalizację, dając korzyści głównie najbogatszym. Teraz czeka nas kolejna rewolucja.

Zobacz wideo Dariusz Szpakowski o polskiej piłce. "Skończmy z tym polskim piekiełkiem"

Kiedy w 2009 r. doszło do zmian w regulaminie technicznym (pamiętając, że w F1 działają dwa regulaminy - sportowy, mówiący o zdobytych punktach, karach itp., oraz techniczny, określający jak zbudowany ma być samochód), stawka mocno się spłaszczyła, co dawało szanse mniejszym zespołom. Od 2014 r., z wejściem do użytku silników hybrydowych, nadszedł okres dominacji najsilniejszych teamów. Wraz z sezonem 2022 i nowymi zapisami w regulaminie technicznym, stawka miała się znów wyrównać. Na razie tego nie widać, choć może się to zmienić w 2026 roku.

Nowa era

Już teraz o sezonie 2026 mówi się tak dużo ze względu na decyzje władz dotyczące budowy silników. Aby lepiej je zrozumieć, należy przyjrzeć się temu, jak jednostki napędowe wyglądają obecnie.

Od 2014 roku bolidy F1 zasilane są silnikami hybrydowymi, których konstrukcja nie należy do najprostszych. Nadal najważniejszą ich częścią jest jednostka spalinowa 1,6 V6 turbo o mocy ponad 800 koni mechanicznych. Wspierana jest ona częścią hybrydową, opartą na systemach MGU-K (odzyskiwanie energii kinetycznej w trakcie hamowania) i MGU-H (odzyskiwanie energii cieplnej). Oba podzespoły są częścią systemu ERS, który kierowca może osobiście wykorzystywać w określonych miejscach, lub też skorzystać ze stałego ustawienia, równomiernie wykorzystującego energię zgromadzoną w baterii.

Choć budowa obecnie używanego w F1 napędu jest bardzo interesująca, jej stworzenie, przystosowanie i użytkowanie to droga i skomplikowana sprawa. Przez to w ciągu ostatnich prawie 10 lat na próżno było szukać samochodowego potentata, który zdecydowałby się dołączyć do królowej sportów motorowych, nie będąc jej bardzo istotną częścią w XXI w. W sezonie 2022 silniki wszystkim dziesięciu zespołom dostarczały tylko cztery fabryki - Ferrari, Mercedes, Renault i RBPT (silnikowe zaplecze RedBulla). Za cztery lata się to jednak zmieni.

Od 2026 r. budowa silników używanych w Formule 1 zdecydowanie się zmieni. Nowe jednostki spalinowe będą odpowiedzialne jedynie za około 50 proc. mocy, która ma być porównywalna do obecnej, a pozostałą część dostarczać będzie uproszczona hybryda. Wszystko to zostało okraszone ograniczeniami finansowymi, które mają na celu zablokować wielki wyścig zbrojeń.

Gromadka chętnych

W ostatnich tygodniach do FIA zaczęły spływać oficjalne wyrazy zainteresowania dołączeniem do karuzeli F1 ze strony wielu światowych marek. Już teraz wiadomo, że w stawce nadal spotkamy całą czwórkę producentów silników znanych z obecnej rywalizacji. Oprócz tego umowę na przejęcie zespołu Sauber podpisało Audi, które nie tylko przygotowywać będzie same silniki, ale także zamieni ekipę z Hinwil w swój zespół fabryczny. Po kilku sezonach przerwy do stawki wrócić ma też japońska Honda. Coraz więcej mówi się także o ponownym zaangażowaniu Forda. Na ten moment plotki mówią jednak jedynie o aktywności sponsorskiej, lecz jak to w F1 często bywa, każdą plotkę należy bardzo poważnie wziąć pod uwagę.

Tak duże zainteresowanie powoduje, że wśród kibiców nie brakuje domysłów dotyczących ewentualnych współprac w przyszłości. Bardzo ciekawie wygląda sytuacja w przypadku Hondy, która do sezonu 2021 była dostarczycielem jednostek napędowych dla ekip Red Bulla i Alpha Tauri, lecz obecnie jedynie pomaga stajni Czerwonych Byków przy produkcji ich własnych silników. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że od 2023 r. marka Honda powróci do nazwy jako producent silnika dla tych ekip. Zważając na fakt, że RBPT samo zgłosiło się jako producent jednostek od sezonu 2026, japoński koncern musiałby więc rozpocząć współpracę z kimś innym. Z kim? Na ten moment nie wiadomo.

Powrót największych

Równie interesująco wygląda ewentualna kandydatura Forda, który wróciłby do F1 po ponad dwóch dekadach. Od razu pojawia się pytanie, z kim Amerykanie zdecydowaliby się współpracować? Na horyzoncie pojawia się naturalny kandydat w postaci Mario Andettiego, który był już całkiem blisko wejścia do cyrku królowej sportów motorowych. Ewentualne porozumienie z gigantem mogłoby jednak to zdecydowanie ułatwić.

Co do samego koncernu Forda, jego powrót byłby ogromnym wydarzeniem, gdyż Amerykanie zapisali się złotymi zgłoskami w historii Formuły 1. W latach '60, kiedy to współpracowali z brytyjskim Cosworthem, to zdecydowanie najlepsze czasy jakiegokolwiek producenta silników. Jednostkami DFV zgrany duet podbił wyścigowy świat, praktycznie monopolizując rynek F1. Po trzydziestu latach doszło do kolejnej złotej ery Forda, kiedy to przyszło mu dostarczać jednostki m.in. z Bennetonowi, gdzie szalał Michael Schumacher. Nie przeszkodziło temu nawet wykupienie Coswortha przez Audi, gdyż Niemcy zdecydowali się odsprzedać sekcję jednostek wyścigowych właśnie Amerykanom. Jakże inna decyzja zostałaby podjęta dzisiaj, zważając na przejęcie Saubera.

Nie koniec wyliczanki?

Do sezonu 2026 jeszcze trochę czasu, więc jeszcze ktoś może zdecydować się na podjęcie wyzwania i dołączenia do F1. W przypadku faktycznej, wzmożonej aktywności największych światowych koncernów, niewykluczone, że nowoczesna Formuła 1 stałaby się miejscem rywalizacji marek o wpływy.

Trudno jednak powiedzieć, czy ktokolwiek inny może w F1 się pojawić. Toyota, której spotkanie z królową motorsportu nie było udane, w pełni skupia się na Hypercarach i wygrywaniu wyścigu Le Mans. Jakiś czas temu mówiło się też o zainteresowaniu ze strony Porsche, lecz już sama działalność Audi raczej wyklucza aktywność drugiej z marek spod skrzydeł Volkswagena. 

Plotek z pewnością będzie pojawiać się jeszcze więcej, a to oznacza, że od sezonu 2026 Formuła 1 naprawdę może się zmienić. Czy zobaczymy nową ekipę? Niewykluczone. Czy każdy z zespołów będzie wspierany przez inną fabrykę silników? To także jest możliwe. Wszystko pokaże przyszłość.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.