Kuriozalne zamieszanie w F1. Kara cofnięta, bo... rywale byli wprowadzeni w błąd

Początek kolejnego weekendu Formuły 1 przyniósł też kolejne zmiany decyzji sędziowskich. Cztery dni po wyścigu o GP USA, kara dla Fernando Alonso, przesuwająca go w klasyfikacji z 7. na 15. pozycję została cofnięta.

O bardzo dotkliwej, ale i horrendalnie wysokiej karze dla Fernando Alonso pisaliśmy już na naszych łamach kilka dni temu. Niedługo po jej ogłoszeniu, środowisko związane z Formułą 1 bardzo głośno wypowiedziało się na temat regulacji, na których podstawie Hiszpan stracił punkty, nie pozostawiając na nich suchej nitki. Jak się okazuje, jeszcze przed zbliżającym się GP Meksyku, kara dla kierowcy zespołu Alpine została cofnięta, lecz nie ze względu na jej nieadekwatność do popełnionych czynów.

Zobacz wideo Walka freaków rozbawiła Janikowskiego. "Wygląda, jakby był po kilku jabolach"

Sędziowie przyznali się do błędu

Co ciekawe, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, a dokładniej po skorzystaniu przez zespół Alpine prawa do ponownej analizy sytuacji w świetle nowych dowodów, sędziowie postanowili wycofać karę dla dwukrotnego mistrza świata, ponownie lokując go na siódmej pozycji wyścigu o GP USA. Okazało się bowiem, że protest ekipy Haas, na podstawie którego Alonso otrzymał karę 30 sekund (stop and go przyznawane po zakończeniu rywalizacji) został złożony za późno.

W całym zamieszaniu najciekawszy jest fakt, iż zespół dowodzony przez Gunthera Steinera złożył wspomniany protest w czasie niecałej godziny, zgodnie z wymaganiami podanymi przez sędziów w trakcie rywalizacji w Austin. Jak się jednak okazało, amerykański team został wprowadzony w błąd. Czas, w którym należy złożyć odpowiednie pismo wynosi powiem 30, a nie 60 minut. 

Już w najbliższy weekend, najlepsi kierowcy na świecie spotkają się na najwyżej położonym torze w kalendarzu - w Mexico City. Jak co roku, największym faworytem do zajęcia czołowych pozycji będą kierowcy Red Bulla, których samochód zawsze doskonale radził sobie w rozrzedzonym powietrzu. W związku z faktem, iż Max Verstappen został już tegorocznym mistrzem świata niewykluczone, że ekipa Christiana Hornera postanowi skupić się na umożliwieniu Sergio Perezowi triumfu przed własną, niezwykle głośną i aktywną publicznością.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.