Ojciec kierowcy, który zmarł po wypadku na Suzuce, o GP Japonii: "Brak szacunku dla mojego syna"

Fatalna organizacja GP Japonii spowodowała, że w głowie Philippe'a Bianchiego odżyły wspomnienia z 2014 roku. Po zderzeniu z dźwigiem na japońskim torze zginął jego syn. "Brak szacunku" - napisał ojciec zmarłego kierowcy, gdy zobaczył, że na Suzuce powielane są te same tragiczne błędy.

Tegoroczne Grand Prix Japonii upłynęło pod znakiem zapewnienia sobie tytułu mistrzowskiego przez Maxa Verstappena. Dla Holendra jest to drugi końcowy triumf z rzędu. Nie zabrakło jednak też dramatycznych chwil związanych z wypadkiem Carlosa Sainza.

Zobacz wideo Mundial. 18-karatowy skarb już w Polsce. Mogą go dotknąć dwie osoby

Grand Prix Japonii. Dźwig ponownie wjechał na tor. Ojciec Julesa Bianchiego oburzony

Podczas niedzielnego wyścigu już na początkowych okrążeniach Carlos Sainz rozbił swój bolid, w efekcie czego organizatorzy przerwali wyścig. Zanim jednak to nastąpiło, na torze pojawił się dźwig. Była to bardzo niebezpieczna sytuacja, bo widoczność na torze była bardzo słaba i rozpędzeni kierowcy na mokrej nawierzchni mogli nie zdążyć wyminąć dźwigu. Sytuacja szczególnie dotknęła Philippe Bianchiego, który w 2015 roku stracił syna, po tym jak ten uderzył...właśnie w dźwig.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Oficjalnie: Red Bull złamał przepisy. FIA opublikowała raport Oficjalnie: Red Bull złamał przepisy. FIA opublikowała raport

"To brak szacunku dla życia kierowcy. To brak szacunku dla pamięci Julesa" - napisał na Instagramie ojciec zmarłego 7 lat temu Julesa Bianchiego. 

 

Jules Bianchi zmarł kilka miesięcy po uderzeniu w dźwig. Tragiczna śmierć podczas Grand Prix Japonii

Słowa Philippe Bianchiego dotyczyły tragicznego wypadku z 2014 roku. Wówczas Jules Bianchi uderzył w dźwig, który wjechał na tor i doznał poważnych obrażeń głowy. Warto przypomnieć, że wyścig odbywał się w koszmarnych warunkach pogodowych - podczas tajfunu. Kierowca trafił w ciężkim stanie do szpitala i kilka miesięcy później, dokładnie 17 lipca 2015 roku, zmarł w wieku 25 lat. Była to jedna z największych tragedii w Formule 1 w ostatnich latach.

Pierre Gasly O krok od tragedii w F1. Zabrakło centymetrów. "Co on tu robi?!"

Więcej o: