Zwycięzca GP Singapuru ukarany. Długo wyczekiwana decyzja

Sergio Perez poznał już karę za wykroczenia w trakcie jazdy za samochodem bezpieczeństwa w GP Singapuru. Ostatecznie utrzymał wygraną.

Już na starcie wyścigu zdobywca pole position Charles Leclerc (Ferrari) został wyprzedzony przez Sergio Pereza (Red Bull). Meksykanin od pierwszego zakrętu wyszedł na prowadzenie i nie oddał go do końca wyścigu, mimo uporczywych ataków ze strony kierowcy Ferrari.

Zobacz wideo "To jest dziś topowy bramkarz w Europie". Dlaczego więc nie gra w kadrze Michniewicza?

"Sędziowie przyznali taką karę, aby nie zmieniać wyników wyścigu"

Sergio Perez wygrał wyścig, ale nie mógł spokojnie się cieszyć. Czekał bowiem na decyzję sędziów w sprawie jazdy podczas neutralizacji. Meksykanin nie zachował bowiem odpowiedniej odległości za samochodem bezpieczeństwa.

- To był efekt nieporozumienia. Były miejsca, gdzie mogłem nadążyć za samochodem bezpieczeństwa, ale akurat w nich kierowca jechał bardzo wolno. Natomiast w innych częściach toru, gdzie miałem kłopot jechać tak szybko, samochód bezpieczeństwa przyspieszał. Trzeba brać poprawkę na to, jaka sytuacja panowała na torze. Zwłaszcza w ostatnim sektorze warunki do jazdy nie były łatwe. Sędziowie w pełni przyjęli moje wyjaśnienia i cieszę się z tego - powiedział Perez przed kamerami Sky Sports.

Meksykanin za pierwsze wykroczenie otrzymał reprymendę, ale za drugie, już pięć sekund kary.

Nie spowodowało to jednak utraty zwycięstwa przez Pereza. To dlatego, że Meksykanin na mecie wyścigu miał ponad siedem sekund przewagi nad Leclerkiem. W efekcie Perez ostatecznie z przewagą niecałych trzech sekund utrzymał wygraną.

- Perez popełnił dwa podobne wykroczenia. Za jedno dostał reprymendę, a za drugie pięć sekund kary. Zachowuje zwycięstwo. Coś mi się tu wydaje, że sędziowie przyznali taką karę, aby nie zmieniać wyników wyścigu. Będą kontrowersje w przyszłości z takimi sytuacjami - napisał na Twitterze Karol z CyrkF1.

W Singapurze dopiero siódmy był broniący mistrzowskiego tytułu Max Verstappen. To przede wszystkim efekt tego, że startował w wyścigu dopiero z ósmego miejsca. W decydującej części kwalifikacji Holender jechał bardzo szybko, po prawie pewne pole position. Nagle jednak jego zespół - Red Bull kazał mu zjechać do boksu. W jego samochodzie było bowiem zbyt mało paliwa w baku na pobranie regulaminowego litra do kontroli.

Holender już w najbliższym GP - w Japonii (7-9 października) prawdopodobnie i tak zapewni sobie drugie z rzędu mistrzostwo. Verstappen ma bowiem aż 104 punkty więcej od wicelidera - Leclerca. Trzecie miejsce zajmuje Perez (235). 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.