Sebastian Vettel oficjalnie potwierdził, że wraz z zakończeniem rywalizacji w Formule w 2022 roku zakończy swoją karierę. Niemiec, który w swojej karierze czterokrotnie zdobywał tytuł mistrza świata w tym sezonie radzi sobie dość przeciętnie, głównie za sprawą słabego bolidu Astona Martina. W 14 wyścigach zdołał zdobyć jedynie 20 punktów, co daje mu aktualnie 12. miejsce w klasyfikacji kierowców.
Vettel w ostatnich dniach udzielił wywiadu niemieckiego portalowi "Zeit". W dość ostrych słowach skomentował pomysł przejścia do Formuły E, czyli serii bolidów elektrycznych. - Nie chcę być maskotką i promować projekt, który mnie nie przekonuje - przyznał niemiecki kierowca.
- Nie rozumiem, jakie znaczenie ma Formuła E. Technologia akumulatorów nie ma nic wspólnego z tą, którą można później wykorzystać w samochodach drogowych. To nie jest dobre dla środowiska, jeśli te bolidy ładuje się paliwami kopalnymi, zamiast energią odnawialną - podkreślił Vettel, czym rozpętał burzę w środowisku kierowców Formuły E.
W najmocniejszych słowach do wypowiedzi Vettela odniósł się Lucas di Grassi, mistrz Formuły E z sezonu 2016/2017. - Jeśli Vettel nie chce angażować się w Formułę E, to jego wybór. To druga najlepiej opłacana seria na świecie, jednak daleko jej do F1 - napisał na Twitterze Brazylijczyk.
- Jeśli mówi, że technologia z bolidów Formuły E nie ma znaczenia pod kątem samochód drogowych w przyszłości, albo nie ma pojęcia, co mówi, albo celowo chce wprowadzić wszystkich w błąd - dodał Di Grassi, po czym postanowił zaatakować bezpośrednio Niemca. - Te wszystkie eko aktywności Vettela, zbieranie śmieci po kibicach, przyjeżdżanie na rowerze na tor, to ekościema. I niezależnie, czy Formuła E mu się podoba, czy nie, powinien ją wspierać - zakończył brazylijski kierowca.