Ferrari miało nadzieję na dublet w Grand Prix Austrii, ponieważ oba bolidy dominowały na torze w Austrii, a swoje problemy przeżywał Red Bull, przez które Max Verstappen nie mógł w pełni rywalizować z Charlesem Leclerkiem. W pewnym momencie Carlos Sainz walczył z Verstappenem o drugie miejsce w wyścigu, ale doszło do awarii jednostki napędowej, przez co Hiszpan musiał zjechać na pobocze. Później bolid Ferrari stanął w płomieniach.
Carlos Sainz odniósł się do wydarzeń z wyścigu o Grand Prix Austrii. Kierowca Ferrari zatrzymał się na podwyższeniu i starał się opuścić pojazd, natomiast koła nie były zablokowane, przez co zaczął się staczać. Porządkowi nie zareagowali wystarczająco szybko. - Nie była to przyjemna sytuacja, bo widziałem w lusterkach, że samochód się pali, ale jednocześnie naciskałem hamulec. Gdy próbowałem wyskoczyć z bolidu zauważyłem, że on powoli się stacza. Wołałem porządkowych, żeby pomogli zablokować koła, ale cała reakcja była bardzo wolna - powiedział.
- W pewnym momencie pożar zaczął się robić na tyle duży, że musiałem samodzielnie wyskoczyć z bolidu. I w tym momencie pojawił się pierwszy porządkowy, który zablokował koła. To sytuacja, na którą zdecydowanie musimy spojrzeć. Musimy porozmawiać o tym, co mogliśmy zrobić nieco szybciej, bo sama sytuacja nie była najłatwiejsza. Trudno to zaakceptować, bo mogliśmy odrobić sporo punktów do Red Bulla i Maxa Verstappena - dodał Sainz po zakończeniu wyścigu.
Ostatecznie wyścig wygrał Monakijczyk Charles Leclerc, dzięki czemu zmniejszył stratę do Maxa Verstappena do 38 punktów - Verstappen ma 208 punktów, a Leclerc 170. Carlos Sainz pozostaje na czwartym miejscu ze 133 punktami, a jego strata do trzeciego Sergio Pereza wynosi 18 punktów. Kolejny wyścig Formuły 1 odbędzie się w dniach 22-24 lipca we Francji na torze Paul Ricard.