Do kraksy doszło tuż po starcie wyścigu. W karambol poza George Russellem oraz Guanyu Zhou zamieszanych było jeszcze co najmniej czterech innych kierowców. Wypadek wyglądał przerażająco.
Tuż po starcie kierowców George Russell, skręcając w lewo, zahaczył bolid Pierre'a Gasly'ego, który chwilę później wpadł w Guanyu Zhou. Bolid Chińczyka przewrócił się i dachował szorując po żwirze. Całość wyglądała dramatycznie.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
George Russell, widząc sytuację od razu wyskoczył ze swojego pojazdu i ruszył na pomoc swojemu przeciwnikowi, pomimo ryzyka wykluczenia z wyścigu. Brytyjczyk chciał sprawdzić, co stało się Zhou po fatalnie wyglądającym wypadku. Tutaj warto dodać, że Russell był jednym z winowajców zdarzenia. Jego zachowanie jest więc godne podziwu.
Po kraksie Russell zdecydował się wycofać z dalszej części wyścigu. Dyskutował on z Jo Bauerem i argumentował, że nie zatrzymał się z powodu uszkodzeń bolidu, a dlatego, że chciał pomóc rywalowi. Ostatecznie zakończył, jednak rywalizację.
- Samochód miał po prostu przebitą oponę, uważam, że mielibyśmy szansę ukończyć wyścig na P6. Chciałem wrócić do rywalizacji, ale samochód nie odpalał, powiedziałem marshalom żeby go nie ruszali, pobiegłem do zespołu, kiedy wróciłem był już na lawecie - skomentował całą sytuację George Russell.
Dla Brytyjczyka oznacza to przerwanie passy finiszowania w TOP 5 w tym sezonie. To też pierwszy raz w bieżącej kampanii, kiedy to kierowca Mercedesa nie dojedzie do mety.
Jak poinformowało centrum medyczne stan Zhou jest stabilny. - Jest przytomny, rozmawia, nie ma żadnych złamań, biorąc pod uwagę okoliczności ma się całkiem nieźle - powiedzieli przedstawiciele teamu Chińczyka.