GP Monako zakończyło się przedwcześnie dla Micka Schumachera. Na 27 okrążeniu kierowca Haasa wpadł w poślizg na prostej drodze, obrócił się dwukrotnie o 360 stopni i uderzył w barierki. W wyniku kolizji jego pojazd rozpadł się na dwie części. Koszty naprawy są ogromne - szacuje się, że mogą wynieść ponad milion dolarów.
Zdaniem zagranicznych mediów władze Haasa nie są zadowolone z kolejnego wypadku Schumachera w tym sezonie. "To frustrujące" - pisze The SportsRush. Wynika to z limitów budżetowych, które wprowadzono do F1 w 2022 roku – według nowych zasad każda z ekip może wydać w danym sezonie maksymalnie 140 milionów dolarów – wlicza się w to pensje oraz opłaty. Wspomniana kwota jest pomniejszana z roku na rok.
W związku z tym wypadek Schumachera był bardzo kosztowny dla zespołu. Co więcej, nie była to jego pierwsza tak poważna kolizja w tym sezonie – do groźnego wypadku doszło również podczas kwalifikacji do GP Arabii Saudyjskiej. Szacuje się, że po siedmiu rundach tego sezonu na naprawy bolidu 23-latka amerykańska ekipa wydała już 3,27 miliona dolarów. Na koniec zeszłego roku była to kwota rzędu 5 milionów dolarów, w związku z czym w tym sezonie może zostać pobity kolejny niechlubny rekord – eksperci wyliczają, że w takim tempie szkody mogą wynieść nawet 10 milionów dolarów.
Dodatkowo wyniki Schumachera w Formule 1 pozostawiają wiele do życzenia. Syn legendarnego siedmiokrotnego mistrza świata jest aktualnie jednym z dwóch kierowców etatowych w stawce, którzy w tym sezonie nie zdobyli ani jednego punktu – drugim jest Nicholas Laitifi z Williamsa.
W kuluarach wiele mówi się, że to może być ostatni sezon Niemca w "królowej motorsportu". Na to wskazują również wypowiedzi szefa Haasa, Gunthera Steinera.
- Nie da się ukryć, że wszyscy widzieliśmy, co się stało. Nie jest to satysfakcjonujące znów zaliczyć tak duży wypadek. Musimy przemyśleć, co dalej zrobić z taką sytuacją. Kierowcy myślą przede wszystkim o swoich karierach, ale jeżeli ktoś będzie miał cały czas tak groźne wypadki, to nie będzie miał kariery - powiedział po GP Monako szef Haasa.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Postawę 23-latka krytykował również jego wujek, Ralf Schumacher. W wywiadzie dla Sky Sports przyznał, że jego bratanek popełnia zbyt dużo błędów, które mogą zawarzyć na dalszej karierze.
- Inni kierowcy przejeżdżali przez ten fragment toru bez większych problemów, ale nie on. Początkowo myślałem, że inaczej doszło do tej kolizji, że wcześniej uderzył w bandę i miał przebitą oponę. Jednak on po prostu zjechał z suchej linii. To błąd, na który nie może sobie pozwolić – powiedział były kierowca F1, po czym dodał: - Nie tylko zrujnował sobie cały wyścig, ale również poważnie uszkodził samochód, co będzie miało konsekwencje budżetowe dla zespołu. Mick musi się nauczyć, że takie błędy nie mogą mu się przydarzać – nie ma co do tego wątpliwości – zakończył Schumacher, który w Formule 1 spędził 11 sezonów.