Podczas niedzielnego GP Hiszpanii już na starcie sporego pecha miał Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata F1 zderzył się z Kevinem Magnussenem. W efekcie przebił oponę, stracił szóstą pozycję, z której startował do wyścigu i spadł na koniec stawki. Brytyjczyk przez radio powiedział do swoich inżynierów, że dalsze ściganie w jego ocenie nie ma sensu.
Hamilton uważał, że strata jest zbyt duża i lepiej oszczędzać silnik. Kierowca Mercedesa nie otrzymał jednak zgody na zakończenie startu. Usłyszał natomiast komunikat, że wciąż ma szanse na wywalczenie punktów. Po wizycie w pit-stopie 37-latek wyjechał ponownie na tor.
Jak się okazało, przedstawiciele Mercedesa mieli rację. Lewis Hamilton zdołał odrobić straty do reszty stawki i ukończył zawody na wysokim, piątym miejscu. Miał nawet szansę na czwartą lokatę, jednak na ostatnim okrążeniu z powodu przegrzewania się silnika wyraźnie zwolnił i dał się wyprzedzić Carlosowi Sainzowi. Najlepszy okazał się Max Verstappen z Red Bull Racing.
Po zakończeniu wyścigu Lewis Hamilton musiał zmierzyć się z krytyką ze strony kibiców. Nie spodobało im się, że tak doświadczony i utytułowany kierowca chciał poddać się po zaledwie jednym okrążeniu. Brytyjczyk wytłumaczył swoje zachowanie w rozmowie z motorsport.com.
- To nie jest kwestia defetyzmu. Po prostu byłem 30 sekund za rywalami - stwierdził Hamilton. Dodał także, że miał wątpliwości, czy jest sens "użyć pełnej mocy silnika, by dojechać do mety na ostatnim miejscu, lub poza pierwszą piętnastką, a potem dostać karę" za wymianę jednostki napędowej.
- Nie wiem, czy niezawodność silnika jest naszym problemem czy nie. Widzieliśmy, że pod koniec wyścigu mieliśmy jakieś problemy z przegrzewaniem się jednostki. Dlatego pomyślałem, że lepiej będzie uratować ten silnik. Cieszę się, że ostatecznie się nie wycofaliśmy. To pokazuje, że warto się nie poddawać. To właśnie zrobiłem w tym wyścigu - podsumował kierowca Mercedesa.
Po GP Hiszpanii Lewis Hamilton zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców. Liderem jest Max Verstappen z Red Bulla. Drugie miejsce należy natomiast do Charlesa Leclerca z Ferrari.