Od wielu lat kibice Formuły 1 i media nie mają wglądu w pensje, jakie otrzymują poszczególni zawodnicy. Podobnie jak to ma miejsce w innych sportach, kierowcy podpisują umowy, w których zapisanych jest szereg klauzul i dodatków, dzięki którym ich podstawowe wynagrodzenie może zostać zwiększone np. po zajęciu miejsca na podium danego wyścigu.
"The Independent" zdołał dotrzeć do nieoficjalnych i szacunkowych informacji, dzięki którym można poznać zarobki kierowców w F1 w obecnym sezonie. Na szczycie listy znajdują się rzecz jasna Max Verstappen i Lewis Hamilton, których pensje są na zbliżonym poziomie. Holender doskoczył do bardziej doświadczonego Brytyjczyka dzięki intratnej umowie z Red Bullem Racing, ważnej do 2028 roku.
Przepaść dzieląca czołową dwójkę kierowców od pozostałych zawodników jest olbrzymia. Roczna pensja Verstappena i Hamiltona wynosi obecnie około 40 milionów funtów. "The Independent" zaznacza jednak, że kwoty ta stają się faktem dopiero po spełnieniu określonych celów, jakie obaj mają zapisane w swoich umowach. To i tak niemal dwa razy więcej, niż zarabia chociażby Robert Lewandowski w Bayernie Monachium. Jego roczna pensja wynosi około 23 miliony euro.
Trzecie miejsce pod względem wysokości zarobków zajmuje Fernando Alonso, którego roczna gaża oscyluje w granicach 15 milionów funtów. Choć w porównaniu z Verstappenem i Hamiltonem kwota ta może wydawać się stosunkowo niska, to należy pamiętać, że 40-latek jeszcze nie tak dawno zarabiał znacznie więcej dzięki współpracy z McLarenem czy Ferrari.
Z zestawienia brytyjskich mediów wynika, że w porównaniu z resztą stawki relatywnie niewiele na kontrakty kierowców wydaje Ferrari. Najwyższą pensję spośród członków tego zespołu otrzymuje Charles Leclerc (dziewięć milionów funtów), a następnie Carlos Sainz (siedem milionów funtów).
Na ostatnim miejscu sporządzonego przez "The Independent" zestawienia znalazł się Japończyk Yuki Tsunoda. Jego roczne zarobki w drugim sezonie w F1 wynoszą około 360 tysięcy funtów rocznie.
TOP 5 najlepiej zarabiających kierowców F1 w sezonie 2022