Jak podaje "La Gazzetta dello Sport", do zdarzenia doszło w miniony poniedziałek. Charles Leclerc przebywał wówczas w Viareggio wraz ze swoimi przyjaciółmi i trenerem Andreą Ferrarim. Około godziny 23, tuż po wspólnej kolacji, Leclerc wraz z towarzyszami opuścił restaurację i został rozpoznany przez grupę fanów.
Kierowca rozpoczął pozowanie do zdjęć i rozdawanie autografów, a wokół niego zbierało się coraz więcej osób. Z sytuacji skorzystał jeden z "fanów". Złodziej zdjął Leclercowi z ręki zegarek wart niemal 1,2 miliona złotych. Zanim 24-latek zdążył się zorientować, co dokładnie się stało, to sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia.
Sprawa została zgłoszona na policję i jak dodaje włoski dziennik miejsce, w którym dokonano kradzieży, jest zdecydowanie za słabo oświetlone, na co zwracali już uwagę mieszkańcy Viareggio. Producentem skradzionego zegarka jest szwajcarska firma Richard Mille, która jest partnerem Leclerca, jak i całego teamu Ferrari. Monakijczyk nie jest jedynym kierowcą, który stracił zegarek tego producenta. W zeszłym roku ukradziono go również Lando Norrisowi podczas finału mistrzostw Europy na Wembley.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Leclerc zajmuje obecnie 1. miejsce w klasyfikacji kierowców Formuły 1, mając na swoim koncie 71 punktów. Drugi George Russell zgromadził do tej pory 37 punktów. Kierowcy F1 wrócą natomiast do rywalizacji już w najbliższy weekend podczas GP Emilii-Romanii.