5 marca 2022 roku - tego dnia Nikita Mazepin przestał być kierowcą Haasa, a zespół ze Stanów Zjednoczonych rozwiązał umowę z firmą Uralkali, zarządzaną przez rosyjskiego oligarchę, Dmitrija Mazepina. Ojciec 23-latka zapowiedział, że nie zamierza zostawiać tak tej sprawy i powalczy o sprawiedliwość na drodze sądowej.
Białorusko-rosyjski miliarder wydał specjalne oświadczenie, w którym zakomunikował, że zerwanie kontraktu z firmą Uralkali nastąpiło "jednostronnie", więc zastrzega sobie prawo do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych oraz zwrotu znacznych kwot w związku z już poczynionymi wydatkami. Chodzi przede wszystkim o pieniądze, które zostały wpłacone jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Haas zrywając umowę nie wywiązał się ze zobowiązań wobec Uralkali, w związku z czym przedsiębiorstwo żąda natychmiastowego zwrotu 13 milionów dolarów, kwestionując przy okazji prawo do rozwiązania kontraktu.
Tylko że Haas owe roszczenia odrzucił. Zespół oświadczył, że rozwiązanie umowy z Uralkali było zgodne z prawem, gdyż pozostawanie w relacjach biznesowych działało na szkodę wizerunku ekipy. Prawnicy reprezentujący amerykańskie przedsiębiorstwo stwierdzili, że bliskie powiązania właściciela Uralkali z Kremlem oraz nałożone sankcje międzynarodowe (zarówno na Nikitę Mazepina, jak i jego ojca) uruchomiły klauzulę, która zezwalała na zerwanie umów. Jednak istotnym faktem jest, że w momencie rozstania rosyjski miliarder nie widniał jeszcze na tzw. czarnej liście.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Oprócz odrzucenia roszczeń Uralkali, Haas posunął się o krok dalej. Amerykanie zażądali odszkodowania za utratę zysków, które zespół mógłby osiągnąć, gdyby współpraca z rosyjskim przedsiębiorstwem była nadal kontynuowana. Straty finansowe oszacowano na 8,6 miliona dolarów. Haas podkreślił, że nie wypełni wszystkich postanowień umowy, w tym przekazania zeszłorocznego bolidu Nikity Mazepina, dopóki owe odszkodowanie nie zasili konta amerykańskiej ekipy.