W historii Formuły 1 nie brakowało kierowców, którzy potrafili zdominować rywalizację w jednym sezonie, ale nie stawali się legendami na przestrzeni całej historii F1. Jim Clark miał talent i potencjał, by stać się taką legendą. Niestety, zginął na torze.
Był 7 kwietnia 1968 roku. Na niemieckim torze Hockenheim odbywał się wówczas wyścig Formuły 2. Warunki były jednak bardzo trudne. Padał deszcz i było bardzo zimno, przez co mechanicy Lotusa, w którym ścigał się Clark, nie byli w stanie odpowiednio rozgrzać opon przed startem rywalizacji, co w latach 60. było o wiele trudniejsze niż obecnie. Clark jeszcze przed wyścigiem mówił, żeby nie spodziewać się po nim dobrego wyniku, bo w tych warunkach nie będzie jechał tak szybko, jak potrafi.
Niestety, już po kilku okrążeniach do padoku dotarła fatalna wiadomość. Na prostej wiodącej przez okoliczny las, Clark wypadł z toru przy prędkości znacznie przekraczającej 250 km/h. W tym miejscu nie było żadnych barier i kierowca Lotusa uderzył bokiem bolidu w drzewo. Clark nie przeżył wypadku. Nie miał żadnych szans - bolid rozpadł się na kawałki, a skrzynię biegów znaleziono dopiero kilkadziesiąt metrów od miejsca uderzenia w drzewo.
Gdyby nie śmierć Clarka na torze Hockenheim, być może dziś mówilibyśmy o nim jak o największym kierowcy w historii F1. Wystarczy przypomnieć słowa Juana Manuela Fangio, pięciokrotnego mistrza świata Formuły z lat 50, które przytoczył mechanik Clarka, Cedric Selzer. - Fangio powiedział mi dwie rzeczy. Jimmy wypadł, bo coś się zepsuło z tyłu auta. Gdy coś psuje się z przodu, jesteś w stanie z tego wyjść. Poza tym dodał, że Jim był największym kierowcą wyścigowym wszech czasów. Usłyszeć coś takiego z ust Fangio było niesamowite. Nie można otrzymać lepszej rekomendacji - wspominał po latach Selzer.
I Fangio z pewnością miał wiele racji. Wystarczy spojrzeć na to, co Clark zdążył osiągnąć w Formule 1. Został dwukrotnym mistrzem świata, w latach 1963 i 1965. A to, co zrobił w 1963 roku, zwraca szczególną uwagę. Clark wygrał 7 z 10 wyścigów w sezonie, tylko raz nie stając na podium w pozostałych. Do klasyfikacji generalnej wówczas zaliczało się jednak tylko sześć najlepszych wyników, dlatego Clark zdobył komplet punktów możliwych do zdobycia.
Tylko raz w historii Formuły 1 zdarzyło się, by jeden kierowca wygrał procentowo większą liczbę wyścigów w jednym roku. Clark wygrał 70 procent rund w sezonie, a Michael Schumacher w 2004 roku, zwyciężał aż 13-krotnie w 18 wyścigach, co oznacza ponad 72 procent zwycięstw w jednym roku.
Ale nie to sprawia, że Clark przeszedł do historii Formuły 1. Jim Clark w swojej karierze zasłynął ze zdobycia aż ośmiu Wielkich Szlemów - czyli wywalczenia w jednym wyścigu oprócz wygranej także Pole Position, najszybszego okrążenia oraz prowadzenia w wyścigu od startu do mety. Potrzebował do tego jedynie 25 zwycięstw. I od jego czasów żaden z kierowców nawet nie zbliżył się do jego rekordu. Najbliżej w tej klasyfikacji jest Lewis Hamilton, który wygrał aż 103 wyścigi, ale tylko 6 razy zdobył Wielkiego Szlema. Michael Schumacher zdołał zdobyć tylko 5 Wielkich Szlemów, a Sebastian Vettel, mimo swojej wielkiej dominacji w 2011 i 2013 roku, tylko 4.
Ten rekord bardzo dobrze opisuje styl Clarka. Gdy tylko jego Lotus nie miał problemów technicznych, Szkot demolował rywali. Tak jak w deszczowym wyścigu na Spa-Francorchamps w 1963 roku. Najbliższego rywala pokonał o... blisko pięć minut. Wszystko dzięki temu, że potrafił doskonale przystosować się do każdych warunków, co sprawiało czasem problemy jego mechanikom. - Mieliśmy z nim taki problem, że gdy Jim miał jakiś problem z samochodem, znajdował sposób na obejście tego. To znacznie utrudniało usuwanie problemów - zdradził Selzer.
To, czego dokonał Clark w 1965 roku, przeszło jednak do historii. Poza zdobyciem tytułu mistrza świata Formuły 1 został mistrzem także w brytyjskiej i francuskiej Formule 2 i australijskiej Tasman Series. Na tym nie koniec, bo okazał się najlepszy także w Indy 500. W każdej z tych serii ścigał się zupełnie innym autem. Łącznie wystartował w ciągu jednego roku w 63 wyścigach różnych serii na całym świecie. Dla porównania aktualnie w Formule 1 kierowcy rywalizują w 23 wyścigach w sezonie. I zdaniem wielu, to maksimum ich możliwości.
Clark łącznie wygrał 25 wyścigów w Formule 1 i zdobył dwa tytuły mistrzowskie. Do tego dołożył wiele tytułów w mniejszych seriach. Od listy jego sukcesów dłuższa jest jedynie lista awarii w Lotusach, które sprawiały, że nie zdobywał kolejnych tytułów.