W piątek kibice zebrani na trybunach toru wyścigowego w Arabii Saudyjskiej zobaczyli w oddali gęsty, czarny dym. To efekt eksplozji, do jakiej doszło zaledwie kilkanaście kilometrów od toru Jeddah Corniche Circuit. I choć - ze względu na konflikt Jemenu z Arabią Suadyjską - wielu kierowców nie chciało się ścigać, to władzom Formuły 1 ostatecznie udało się przekonać ich, by GP Arabii Saudyjskiej odbyło się zgodnie z planem. Wyścig zaplanowano na niedzielę, a w sobotę odbyły się kwalifikacje.
Największą sensacją było odpadnięcie Lewisa Hamiltona w Q1. Siedmiokrotny mistrz świata ostatni raz odpad w Q1 bez awarii, flagi czy wypadku w... 2009 roku. - Miałem problem z balansem auta. Nie jestem tam, gdzie chciałbym. Poszliśmy w złą stronę z ustawieniami - tłumaczył Hamilton.
Ale to nie była jedyna niespodzianka podczas sobotnich kwalifikacji. Na 12. okrążeniu poważny wypadek zanotował Mick Schumacher, syn Michaela. Według najnowszych doniesień Mick jest przytomny, a teraz zajmują się nim medycy. - Nie mieliśmy żadnego kontaktu z Mickiem, bo wszystko przestało działać. Potem dostaliśmy informację, że jest przytomny i nie ma żadnych zewnętrznych obrażeń - mówił Gunther Steiner, szef zespołu Hass.
Ale przejdźmy do najważniejszych informacji. Z pole position po raz pierwszy w karierze wystartuje Sergio Perez (Red Bull), który wyprzedził Charlesa Leclerca o o zaledwie 0,025 sekundy. Trzeci był Carlos Sainz. Aktualny mistrz świata Max Verstappen dojechał na metę jako czwarty.
Niedzielny wyścig rozpocznie się o godzinie 19:00 polskiego czasu.