To już osiem lat minęło, od kiedy Michael Schumacher upadł na nartach we Francji, uderzył głową w głaz i przepadł za murem tajemnic. Tak naprawdę do dziś nie ma od nim żadnych oficjalnych informacji medycznych o jego zdrowiu. Pozostają domysły, a z nimi trzeba uważać, bo publikowanie nieoficjalnych informacji grozi pozwem od rodziny Schumacherów.
- Siedziałem naprzeciw niego, trzymając go za ręce. Były ciepłe. A twarz jest taka, jaką wszyscy znamy, typowy Michael Schumacher. Tylko trochę się ta twarz zaokrągliła. On czuje, że są wokół niego kochający ludzie, którzy się o niego troszczą. I którzy, dzięki Bogu, trzymają go z dala od publicznego zainteresowania. Osoba, która jest chora, potrzebuje dyskrecji i zrozumienia - trzy lata po tym upadku mówił o legendzie F1 George Gänswein, czyli niemiecki arcybiskup, który kilka lat temu został zaproszony do rodzinnej willi Schumacherów w Gland, nad Jeziorem Genewskim, by dać rodzinie wsparcie, pomodlić się z nią. I przez długi czas żadnej dłuższej relacji nie było.
Do teraz nie ukazało się żadne jego zdjęcie z czasów po wypadku. Część kibiców naiwnie wierzyła, że być może zmieni coś film "Schumacher", który kilka miesięcy temu pojawił się na Netflksie. Pokazano tam nigdzie wcześniej niepublikowane wywiady i materiały z życia i kariery siedmiokrotnego mistrza świata.
- I faktycznie, pewną dozę ekskluzywności dają nam z pewnością rozmowy z jego żoną i dziećmi, których przez całą swoją karierę chronił przed zainteresowaniem mediów. I zdecydowanie jest to pozytywny aspekt tego filmu. Widzowie mogą poznać Schumachera od innej strony niż ta, którą pokazywał przez całą swoją karierę. Zazwyczaj zamknięty Niemiec, dążący do kolejnych zwycięstw w Formule 1, przedstawiony jest jako człowiek bardzo rodzinny, poświęcający każdą wolną chwilę swojej żonie i dwójce dzieci - recenzował produkcję Karol Górka, dziennikarz Sport.pl.
- I choć film potrafi zatrzymać przy sobie niemal każdego, fan Formuły 1 znający fakty z kariery Michaela Schumachera nie znajdzie w nim właściwie niczego nowego. Corinna Schumacher, jego żona, przyznała w filmie, że on cały czas jest z rodziną, choć wszyscy za nim tęsknią. I to są właściwie pierwsze informacje, jakie w ostatnich latach zostały wypowiedziane publicznie na temat jego stanu zdrowia. Słowa Corinny Schumacher można zinterpretować w ten sposób, że Niemiec po swoim wypadku został przykuty do łóżka i nie ma kontaktu ze światem. Co wydaje się jasne, w filmie nie pokazano żadnego kadru Michaela Schumachera po wypadku - czytamy w tekście Karola Górki.
Warto dodać, że w podobnych słowach o swoim ojcu wypowiadał się Mick Schumacher, który w tym sezonie ścigał się w Formule 1 dla Haasa. - Mielibyśmy teraz dużo wspólnych tematów. Myślę, że byłoby fajnie móc teraz porozmawiać. Zrezygnowałbym ze wszystkiego tylko dla tego - powiedział niemal na zakończenie filmu.
"Rzeczywistość, którą bardzo trudno zrekonstruować z pojedynczych informacji o stanie zdrowia Schumachera, maluje tragiczny obraz. Życie Michaela nie jest zagrożone, ale on jest straszliwie chudy, ma uszkodzony mózg, co każe stawiać pytania dotyczące jego świadomości. A nad wszystkim – niestety – wciąż dominuje cisza i gęsta tajemnica, która po latach wciąż otula Schumiego" – zaczyna artykuł w "La Gazzetta dello Sport" Massimo Brizzi, dziennikarz motoryzacyjny.
- To przykre, że rozmawiamy o nim tak, jakby już nie żył. Michael wciąż jest z nami. Nie jest martwy, ale nie może się komunikować – zdradził Piero Ferrari, przyjaciel siedmiokrotnego mistrza F1.