Na pięć okrążeń przed końcem wyścigu Max Verstappen miał kilkanaście sekund straty na drugim miejscu, błagał o cud! I wymodlił samochód bezpieczeństwa, wyprzedził Lewisa Hamiltona na ostatnim okrążeniu i zdobył tytuł mistrza świata kierowców za sezon 2021! Nie do wiary!
Na sześć okrążeń przed metą doszło do wypadku z udziałem Nicholasa Latifiego, który uderzył w bandę. Jego samochód musieli ściągnąć z toru porządkowi, a wszystkie auta podążały za samochodem bezpieczeństwa. Red Bull zaryzykował, korzystając z neutralizacji raz jeszcze ściągnął Verstappena do boksów, zakładając mu nowe miękkie opony. Hamilton decyzją zespołu pozostał na torze, na dużo bardziej zużytych oponach. Wyścig został wznowiony na jedno okrążenie przed końcem i to właśnie wtedy Hamilton stracił mistrzostwo świata.
Wypuszczenie na tor samochodu bezpieczeństwa na 53. okrążeniu po wypadku Nicholasa Latifiego oznaczało wielkie kłopoty dla Lewisa Hamiltona. Mercedes był w absolutnym szoku, chociaż Lewis Hamilton już w momencie wjazdu safety cara czuł doskonale, jak tytuł mistrzowski ucieka mu z rąk. Po wyścigu szef Mercedesa Toto Wolff wręcz błagalnym tonem mówił do Michaela Masiego dyrektora wyścigu, że muszą przywrócić wyniki sprzed ostatniego okrążenia. Masi odpowiedział mu krótko: Toto, to są wyścigi.
Jeszcze wcześniej realizatorzy wyścigu też pokazali dość żenujące obrazki z połączeń radiowych między szefem Mercedesa a Masim. - Michael, nawet nie myśl o samochodzie bezpieczeństwa - mówił Woff w momencie awarii Antonio Giovinazziego.
Sky Sports poinformowało również o tym, że Mercedes zdecydował się na złożenie dwóch protestów po tym wyścigu. Dotyczą one procedur wyprzedzania przy samochodzie bezpieczeństwa.
Od samego początku wyścigu Max Verstappen miał pod górkę. Fani Holendra mogli mieć wrażenie, że niebiosa i sędziowie sprzyjają Lewisowi Hamiltonowi. Szczególnie po wydarzeniach z pierwszego okrążenia. Tam co prawda Verstappen spóźnił start, ale chwilę później podjął walkę z Hamiltonem na pierwszym zakręcie. Lekko wypchnął Anglika z toru, a ten... ominął szykanę i wyjechał jako pierwszy. Red Bull wręcz nie dowierzał, że sędziowie nie zamierzają zająć się tą sytuacją.
Jeszcze goręcej zrobiło się na 53. okrążeniu, a kolejne pięć kółek przejdzie do historii Formuły 1. Już teraz wielu kibiców pisze o największym thrillerze w historii sportu i chyba niewiele przesadzają. Najpierw z toru wypadł Nicholas Latifi z Williamsa i sędziowie musieli wypuścić na tor samochód bezpieczeństwa. Już chwilę wcześniej Mercedes znalazł się pod ścianą, bo Verstappen miał przewagę strategii, mógł zaryzykować, patrząc na to, co zrobi Hamilton. Gdy Giovinazzi wycofał swój bolid pojawił się wirtualny safety car i Verstappem zmienił opony. Miał na tyle przewagi nad trzecim kierowca, że nie musiał się bać o stratę pozycji. Na 54. okrążeniu Verstappen znowu pojawił się w alei serwisowej i stało się jasne, że jeśli dojdzie do restartu, to będzie w dużo lepszej sytuacji. Cała sekwencja zdarzeń z Giovinazzim i Latifim była więc kluczowa dla tytułu mistrzowskiego.
W poniedziałek, 13 grudnia o godz. 20:00 zadebiutuje nowy program wideo premium – "Sport.pl Live". Będzie go można oglądać co tydzień na stronach głównych Gazeta.pl i Sport.pl, a także na platformie YouTube i Twitchu Sport.pl. W pierwszym odcinku głównym tematem będzie forma polskich skoczków narciarskich i rewolucyjna zmiana w sprzęcie, z której korzystają już nasi rywale. Naszym gościem będzie m.in Apoloniusz Tajner (prezes PZN). Więcej informacji dostępne tutaj: