Świętowanie tytułu MŚ przyćmiło śmiertelny wypadek. Bariera ścięła głowę

Jakub Balcerski
W 1974 roku w Formule 1 Clay Regazzoni i Emerson Fittipaldi tak, jak teraz Lewis Hamilton i Max Verstappen, mieli tyle samo punktów przed wyścigiem decydującym o tym, kto zostanie mistrzem świata. Ostatecznie świętowanie jego zdobycia przyćmiło nawet śmiertelny wypadek kierowcy, któremu bariera ścięła głowę. Choć takie były czasy.

369,5 - tyle punktów do tej pory w tym sezonie zdobyli Max Verstappen i Lewis Hamilton. Przed ostatnią rundą sezonu 2021 w Abu Zabi są zatem na równi i przystępują do wyścigu, którego wyniki zadecydują o losach mistrzowskiego tytułu. 

Zobacz wideo F1 2021 - zobacz pierwsze wideo z gry

Taka walka, jak Verstappena i Hamiltona wydarzyła się tylko raz w historii F1. Aż 57 lat temu!

A taka sytuacja, czyli remis w punktach przed ostatnim wyścigiem w historii miała miejsce tylko raz w historii Formuły 1. W 1974 roku w podobnych okolicznościach do rywalizacji na torze Watkins Glen przystępowali Clay Regazzoni z Ferrari i Emerson Fittipaldi z McLarena. Szanse na tytuł miał jeszcze trzeci Jody Schekter, który tracił do nich siedem punktów, ale kibice zwracali uwagę przede wszystkim na pojedynek tych dwóch pierwszych. 

Faworytem był Fittipaldi, który słabo radził sobie na początku sezonu, ale wygrał przedostatni wyścig w Kanadzie i wyglądało, że dogoni Regazzoniego. Szwajcar był jednak bardzo solidny: jeśli dojeżdżał do mety, to zawsze wśród pięciu najlepszych kierowców. Walka wyglądała wówczas zupełnie inaczej, niż dzisiejsze starcia Maxa Verstappena z Lewisem Hamiltonem. Oni okupują pierwszy rząd, a Regazzoni i Fittipaldi, choć walczyli o mistrzostwo świata, to startowali tylko ze środka stawki.

 

Wygrał Fittipaldi, który był jak Hamilton. Regazzoni podobny do Verstappena, chciał go zepchnąć na pierwszym okrążeniu

Fittipaldi ruszał jako ósmy, a Regazzoni zaraz za nim, jako dziewiąty. - Fittipaldi miał lepszy samochód, do tego wygrał trzy wyścigi, a jego rywal tylko jeden. Myślę, że Regazzoni wiedział, że to Brazylijczyk jest faworytem. Na pierwszym okrążeniu Clay chciał zepchnąć Emersona w tył stawki, żeby dać sobie szanse. Ten zjechał na trawę, stracił przyczepność, ale za chwilę wrócił na tor i nie dał mu się wytrącić z równowagi. Zaczął szybko odjeżdżać. A Ferrari Regazzoniego było dużo wolniejsze i zaczęło formować pociąg za nim. Później kierowcy go mijali, a Szwacjar spadał i zrozumiał, że nic z tego nie będzie - mówi Sport.pl Maurice Hamilton, doświadczony dziennikarz zajmujący się Formułą 1, który był wówczas na torze jako widz. 

Regazzoni ostatecznie dojechał na jedenastej pozycji, a Fittipaldi był czwarty i mógł zacząć świętować zdobycie swojego drugiego po 1972 roku mistrzostwa świata kierowców. - Clay był trochę jak Verstappen. Chciał po prostu zaryzykować i spróbować zdobyć mistrzostwo, niczym się nie przejmował. Po głowie ciągle chodziły mu ataki na rywala. Fittipaldi to w tym porównaniu Hamilton. Skupiony, skoncentrowany na celu i pewny siebie. Obaj byli bardzo popularni, więc fani w zasadzie nie mieli tu swojego faworyta - opisuje Hamilton. Po chwili dodaje: I pamiętam, że Emerson dostał pytanie o ten manewr, którym Clay próbował go zepchnąć w dół stawki. Powiedział: "Nie ma tematu. Przecież po prostu się ścigamy". Wyobrażacie sobie coś takiego dzisiaj? Bez protestów, obwiniania, czy kar? A wtedy to była normalność. 

Tytuł Fittipaldiego przyćmił wielką tragedię. Bariera ścięła głowę Koinigga. "Dowiedziałem się następnego dnia"

W 1974 roku walka o tytuł na Watkins Glen przyćmiła jednak wielką tragedię. Na dziesiątym okrążeniu z toru wypadł obiecujący, młody Austriak, Helmuth Koinigg, który jechał dopiero swój drugi wyścig F1 w karierze. Uderzył w barierę przy niskiej prędkości i wydawało się, że nic nie powinno mu się stać, ale wypadek okazał się śmiertelny. Bariera firmy Armco była źle skonstruowana i przy uderzeniu Koinigga rozpadła się na dwie części, a bolid wpadł pomiędzy nie. 

Do dziś wypadek jest wspominany dlatego, że bariera ścięła głowę austriackiego kierowcę. - Komunikacja podczas wyścigów wtedy a dziś to dwa inne światy. Dziś pewnie nie do pomyślenia byłoby kontynuowanie jazdy po czymś takim. A wtedy niewiele osób na torze wiedziało, że Koinigg nie dojechał do mety. Głównie ci zgromadzeni wokół zakrętu, w którym wypadł. Ja dowiedziałem się o wszystkim następnego dnia - relacjonuje nam Maurice Hamilton. Tym samym Emerson Fittipaldi świętował nieświadomie. Przyćmił swoim tytułem śmierć utalentowanego kierowcy, ale trudno, żeby w tamtej erze Formuły 1 stało się inaczej. Taka już była. Era lepszego przekazu informacji i unowocześnienia serii nawet się jeszcze nie rodziła. 

"Polskie" tytuły mistrzowskie w F1? Matka Fittipaldiego wyemigrowała z Wołynia do Brazylii

Dwa tytuły mistrzowskie Fittipaldiego kibice czasem żartobliwie nazywają pierwszymi sukcesami Polaka w Formule 1. Brazylijczyk ma bowiem polskie korzenie - jego matka, Józefa "Juza" Wojciechowska, urodziła się w 1921 roku w Pulinie niedaleko Żytomierza na Wołyniu. - Na początku żyli w dużym ubóstwie, bo dziadek miał majątek praktycznie tylko w Rosji. Często nie mieli, co jeść, więc, żeby nie umrzeć z głodu, musieli robić zupę z nazbieranej trawy i roślin. Postanowili wrócić do Polski, gdzie rodzina mojego dziadka miała trochę ziemi i mogli żyć w lepszych warunkach. Szybko podjęli jednak decyzję, że nie chcą tak żyć, a wyemigrować do Ameryki. Wyjechali do portu w Hamburgu, gdzie znaleźli dwie linie emigracji: do Kanady lub Brazylii. Wybrali tę drugą i w 1928 roku znaleźli się w porcie w Santosie - pisał w swojej autobiografii Emerson Fittipaldi. 

Cała rodzina kierowcy była powiązana z motorsportem. Nawet "Juza" jeździła, choćby na torze Interlagos w latach 50., podobnie, jak jej mąż Wilson Fittipaldi Senior. Potem jeździł sam Emerson i jego brat Wilson Junior. Obaj dotarli do Formuły 1. Po nich pojawił się w niej także Christian Fittipadi, siostrzeniec Emersona, a w zeszłym roku w serii zadebiutował Pietro Fittipaldi, jego wnuk, syn córki, Juliany. 

Jak tym razem rozstrzygnie się sytuacja ostatniego wyścigu sezonu, gdy obaj kierowcy walczący o tytuł mają przed nim tyle samo punktów? Wygra Verstappen podobny do Regazzoniego, czy Hamilton mający coś z Fittipaldiego? Przekonamy się od 14:00 czasu polskiego, kiedy zaplanowano początek wyścigu w Abu Zabi. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

"Sport.pl Live" - Nowy program Sport.pl startuje już w poniedziałek!

W poniedziałek, 13 grudnia o godz. 20:00 zadebiutuje nowy program wideo premium – "Sport.pl Live". Będzie go można oglądać co tydzień na stronach głównych Gazeta.pl i Sport.pl, a także na platformie YouTube i Twitchu Sport.pl. W pierwszym odcinku głównym tematem będzie forma polskich skoczków narciarskich i rewolucyjna zmiana w sprzęcie, z której korzystają już nasi rywale. Naszym gościem będzie m.in Apoloniusz Tajner (prezes PZN). Więcej informacji dostępne tutaj:

 
Więcej o: