- Robi się blisko, robi się naprawdę blisko - mówili komentatorzy Eleven Sports. To było 47. okrążenie. Między prowadzącym Maxem Verstappenem i goniącym go Lewisem Hamiltonem było niespełna pół sekundy różnicy. Brytyjczyk po chwili przypuścił atak. Ten pierwszy był nieudany, ale na 59. okrążeniu w końcu dopiął swego.
- Dopadnij go Valtteri - usłyszał przez radio Bottas, czyli drugi kierowca Mercedesa, który też próbował gonić Verstappena. Nie dogonił. Holender utrzymał drugą pozycję do końca wyścigu. Pierwszy dojechał Hamilton, a trzeci właśnie Bottas.
Ale ten weekend w Brazylii dla zwycięzcy wcale nie zaczął się dobrze. Hamilton po dyskwalifikacji z wyników piątkowych kwalifikacji przez nieprawidłowości związane z pomiarem jego tylnego skrzydła ruszał do sobotniego sprintu z ostatniego dwudziestego pola. - Tak jest Lewis! To nie koniec. J***ć ich wszystkich! - nie hamował się w komunikacie do Hamiltona po sprincie szef Mercedesa Toto Wolff.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
W niedzielę Wolff był już bardziej powściągliwy, ale też jeszcze bardziej zadowolony, bo Hamilton ze względu na wymianę silnika wyścig rozpoczął dopiero z 10. miejsca. Przebijał się przez stawkę w zawrotnym tempie. - Czułem się tutaj fantastycznie. Dziękuję Brazylio za tak ciepłe przyjęcie - mówił na mecie Hamilton, dla którego było to szóste zwycięstwo w tym sezonie. Do końca zostały jeszcze GP Kataru, Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi. Czyli 78 punktów do zdobycia. W tej chwili najlepsza dziesiątka kierowców to: