Michael Schumacher wciąż przechodzi żmudną rehabilitację po bardzo ciężkim wypadku, jaki przydarzył mu się w grudniu 2013 roku. Niemiecki mistrz F1 przewrócił się i z dużą siłą uderzył głową w kamień. Impet był tak duży, że kask uległ poważnemu uszkodzeniu, co dodatkowo wpłynęło na powagę obrażeń głowy, jakich doznał Schumacher.
Od razu po wypadku Niemiec przebywał w szpitalu w Grenoble, gdzie przez kilka miesięcy utrzymywano go w śpiączce. Po wybudzeniu Schumacher został przetransportowany do willi nad Jeziorem Genewskim. Willi, którą zamieniono w centrum medyczne i jedną z najbardziej strzeżonych posiadłości na świecie.
Chociaż od wypadku minęło już blisko osiem lat, to wciąż nie znamy dokładnych informacji na temat stanu zdrowia Schumachera. Dziennikarze, którzy próbowali dowiedzieć się czegoś w tej kwestii, spotykali się z bardzo nerwową rodziną Niemca lub nawet pozwami sądowymi.
Sytuacji nie dziwi się były szef Ferrari i przyjaciel Schumachera - Jean Todt - który znajduje się w niewielkim gronie osób, które mogą przebywać w posiadłości Niemca. - Rozumiem, dlaczego jego rodzina i przyjaciele tak bardzo go chronią. Powinniśmy go zostawić w spokoju - powiedział szef FIA w rozmowie z "The Mail".
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Michael jest typem fightera. On walczy i możemy tylko mieć nadzieję, że jego stan zdrowia się poprawi. Przebywam u nich dość często i długo. Jeśli jego żona jest w domu, jadamy wspólnie kolację. Jeśli nie, spędzam czas tylko z Michaelem - dodał 75-latek, który jednocześnie nie odpowiedział na pytanie, czy Niemiec rozpoznaje jego twarz i w jakim jest stanie.
Schumacher jest siedmiokrotnym mistrzem F1 i przez wielu uważany jest za najlepszego kierowcę w historii. Niemiec ostatni raz w wyścigu wziął udział w 2012 roku.