Przez długi czas wyścig Grand Prix Włoch nie wyglądał na najbardziej elektryzujący, ale niemal pewne było, że po pit stopach będą przetasowania. I tak się rzeczywiście stało. Max Verstappen zanotował fatalny pit stop, bo jego opony zmieniano ponad jedenaście sekund, po chwili zbyt długi pit stop miał Lewis Hamilton i niespodziewanie obaj kierowcy wyjechali obok siebie w środku stawki.
I już w pierwszej szykanie toru doszło do starcia między nimi. Verstappen chciał wedrzeć się od wewnętrznej i już prawie był przed Hamiltonem, ale jego bolid wystrzelił w powietrze po kontakcie z szykaną. Red Bull niespodziewanie zawisł na mercedesie Hamiltona i to oznaczało jedno. Koniec wyścigu dla dwójki najlepszych kierowców w tym sezonie.
- Nie zostawił mi miejsca! - krzyczał od razu wściekły Brytyjczyk. Potem w rozmowie z dziennikarzami dodał, że wypadek był z winy Verstappena.
- Mieliśmy trochę powolny postój, potem wyjechaliśmy z alei i hamując do zakrętu nr 1, upewniłem się, że zostawiłem szerokość samochodu po zewnętrznej. Gdy wchodziłem w zakręt, byłem z przodu, Max przejechał chyba przez drugi krawężnik - oczywiście wiedział, że nie zdąży pokonać zakrętu i wjechał we mnie. On po prostu nie chciał dziś ustąpić i gdy wchodził w zakręt numer dwa, wiedział, co się stanie. Wiedział, że przejedzie przez krawężnik, no i tak to zrobił - powiedział Lewis Hamilton.
Po wyścigu sędziowie orzekli, że Hamilton ma rację w swoich oskarżeniach. Verstappen został uznany za winnego kolizji i w następnym wyścigu - w GP Rosji, które odbędzie się w Soczi 26 września - zostanie za karę cofnięty o trzy miejsca na starcie.
Ostatecznie sensacyjnym zwycięzcą wyścigu o GP Włoch został Australijczyk Daniel Ricciardo z McLarena. Tuż za nim znalazł się jego kolega z zespołu Lando Norris. Trzecie miejsce tym razem dla Valteriego Bottasa z Mercedesa, który wykorzystał karę dla Sergio Pereza i dlatego wskoczył przed Meksykanina.
W klasyfikacji generalnej prowadzi Max Verstappen, który ma 226,5 punktu. Lewis Hamilton jet drugi i ma 221,5 pkt.