Z pole position w Baku startował Charles Leclerc z Ferrari, ale Monakijczyk szybko stracił prowadzenie na rzecz Lewisa Hamiltona, a później wyprzedził go także Max Verstappen. Wiadomo było, że to pomiędzy nimi rozstrzygnie się walka o zwycięstwo.
Holender został liderem wyścigu po błędzie ekipy mechaników Mercedesa, którzy bardzo wolno zmieniali opony w samochodzie Lewisa Hamiltona. 4,6 sekundy to zdecydowanie zbyt długi czas zmiany opon, żeby móc rywalizować z Verstappenem przy niewielkiej przewadze sprzed zjazdu do boksów.
Hamilton wyjechał jednak nie tylko za Verstappenem, ale także jego zespołowym kolegą, Sergio Perezem. Red Bulla nie zatrzymało nawet wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa po uderzeniu w bandy Lance'a Strolla z Astona Martina, któremu pękła opona. Jechali po dublet - pierwszy od GP Malezji sprzed pięciu lat i zwycięstwa Daniela Ricciardo przed Maxem Verstappenem, czyli aż od 1708 dni.
Na cztery okrążenia przed końcem wyścigu wydarzyło się jednak coś niemożliwego. Lider, Max Verstappen rozpoczynał 48. okrążenie, przejeżdżając przez prostą startową, ale jego lewa tylna opona eksplodowała tak samo jak wcześniej ta u Strolla i Holender uderzył w bandę, rozbijając swój bolid.
Verstappen odpadł tym samym z wyścigu i zmarnował szanse swojego Red Bulla na dublet. Rywalizację przerwano najpierw samochodem bezpieczeństwa, a następnie wprowadzono czerwoną flagę. Później ustalono, że po zmianie opon we wszystkich bolidach wyścig można wznowić na dwa ostatnie okrążenia po starcie z pól startowych.
Ostatecznie po restarcie szybszy od startującego z pierwszego pola był Lewis Hamilton, ale Brytyjczyk wyjechał zbyt szeroko w pierwszym zakręcie po tym, jak zblokował hamulce. Kierowca Mercedesa spadł na koniec stawki i nie wyprzedził Maxa Verstappena w klasyfikacji generalnej. Po wyścigu okazało się, że Brytyjczyk najprawdopodobniej sam zmienił ustawienia balansu swoich hamulców i pozbawił się w ten sposób zwycięstwa.
Pierwszy na metę wpadł Sergio Perez, który wygrał drugi wyścig w karierze. Na podium stanęli także Sebastian Vettel z Astona Martina i Pierre Gasly z Alpha Tauri. To skład pierwszej trójki niemal nie do wytypowania przed startem rywalizacji! Kibice Formuły 1 dostali jedną z najciekawszych końcówek wyścigu w ostatnich latach.