Siedmiokrotny mistrz świata nie potrafi dojść do porozumienia z Mercedesem, a czasu na jego uzyskanie jest coraz mniej. Obie strony zdawały się być już co prawda dogadane w listopadzie - wtedy Hamilton miał podpisać czteroletnią umowę z zarobkami na poziomie 50 mln dolarów - ale w ostatniej chwili operację zablokowała firma Daimler, właściciel zespołu.
Szefostwo firmy nie chce w dobie światowego kryzysu spowodowanego pandemią zgodzić się na tak duże zarobki Hamiltona. I choć zarówno sam zawodnik chce kontynuować karierę w Mercedesie, jak i zespół liczy na usługi Brytyjczyka, to Daimler nie chce się ugiąć - czytamy w "Corriere dello Sport". Negocjacje toczą się więc w ślimaczym tempie, a datą graniczą na dojście do porozumienia, jaką ustaliły obie strony, jest koniec lutego.
Według Marka Webbera, który karierę F1 zakończył w 2013 roku, szefostwo Mercedesa zastanawia się też nad sensem płacenia tak ogromnych pieniędzy Hamiltonowi, kiedy pod ręką jest 22-letni George Russell. W grudniu młody Brytyjczyk zastąpił zarażonego koronawirusem Hamiltona w Bahrajnie i w bolidzie Mercedesa zajął w GP Sakhir 2. miejsce.
- To był trudny czas dla Lewisa. Nie chcesz, by ktokolwiek kręcił się w pobliżu twojego bolidu. Kontrolujesz w ten sposób swoją wartość, jak akcje na giełdzie. Przez 12 lat rywalizacji w F1 sam miałem może ze trzy dni wolnego, bo nie chciałem, by ktoś miał kontakt z maszyną i moimi inżynierami. F1 to szalona branża - tłumaczył Webber.
W podcaście "At the Controls" były kierowca podkreślił, że Russell uzyskał świetni wynik, wskakując do bolidu z marszu i nie mając nawet możliwości dostosowania go do swoich preferencji. To daje argumenty Mercedesowi w rozmowach z Hamiltonem i sprawia, że pozycja negocjacyjna gwiazdy jest słabsza niż przed kilkoma miesiącami.