Niezwykły debiut w F1. Wojciechowska jeździła po Interlagos, teraz jej prawnuk wkracza do akcji

Jakub Balcerski
Cztery pokolenia kierowców Formuły 1 - to dziedzictwo rodziny Fittipaldich. Matka dwukrotnego mistrza świata, Emersona Fittipaldiego, była Polką. Józefa "Juza" Wojciechowska sama brała udział w wyścigach w Brazylii. Teraz w F1 podczas Grand Prix Bahrajnu debiutuje jej prawnuk, Pietro Fittipaldi, który zastępuje Romaina Grosjeana po jego fatalnym wypadku z pierwszego wyścigu na torze Sakhir w tym sezonie.

Podczas drugiego weekendu Grand Prix Bahrajnu na torze Sakhir w roli kierowcy Formuły 1 debiutuje Pietro Fittipaldi. Brazylijczyk zastąpi leczącego poparzenia po fatalnym wypadku Romaina Grosjeana z pierwszego wyścigu. 24-latek jest wnukiem dwukrotnego mistrza świata, Emersona Fittipaldiego. O nim w polskich mediach co jakiś czas pojawia się ciekawostka - dziennikarze śmieją się, że Robert Kubica nie był jedynym Polakiem w F1, bo Fittipaldi także ma polskie korzenie. Matka kierowcy faktycznie była polskiego pochodzenia.

Zobacz wideo Romain Grosjean był wielkim przeciwnikiem tej zmiany. Teraz może jej dziękować za życie

"Dona Juza" - Polka, matka dwukrotnego mistrza świata Formuły 1

Nazywała się Józefa Wojciechowska i urodziła się w 1921 roku w Pulinie niedaleko Żytomierza na Wołyniu. Jej ojcem był Ivan Wojciechowski, oficer armii carskiej. Po narodzinach córki wraz ze swoją żoną, Marią i całą czwórką dzieci wyjechał z Żytomierza do Polski. - Pulin zawsze był polski, żyli tu Polacy. Po końcu unii Polski z Litwą region przeszedł pod rosyjski zabór, utworzył się region Wołyń. Później teren stawał się ukraiński i znów rosyjski, ale ludzie, którzy żyli w Pulinie pochodzili z Polski - pisał na swoim blogu "Jarosiński do Brasil", Ulysses Jarosiński. - Na początku żyli w dużym ubóstwie, bo dziadek miał majątek praktycznie tylko w Rosji. Często nie mieli, co jeść, więc, żeby nie umrzeć z głodu, musieli robić zupę z nazbieranej trawy i roślin. Postanowili wrócić do Polski, gdzie rodzina mojego dziadka miała trochę ziemi i mogli żyć w lepszych warunkach. Szybko podjęli jednak decyzję, że nie chcą tak żyć, a wyemigrować do Ameryki. Wyjechali do portu w Hamburgu, gdzie znaleźli dwie linie emigracji: do Kanady lub Brazylii. Wybrali tę drugą i w 1928 roku znaleźli się w porcie w Santosie - pisał w swojej autobiografii Emerson Fittipaldi. 

Według syna "Dony Juzy", jak często nazywano Wojciechowską, ta osiedliła się wraz z rodziną w Sao Paulo i tam zaczęła nowe życie. Wkrótce poznała kierowcę, który w latach 40. startował w F1, a później uznanego dziennikarza radiowego włoskiego pochodzenia i przyszłego ojca Emersona, Wilsona Fittipaldiego Seniora. Wyszła za niego za mąż w 1943 roku. Łączyła ich jedna pasja - motorsport. W Sao Paulo nie brakowało jego entuzjastów. "Juza" była częstym gościem na torze Interlagos, na którym zaczęła startować w wyścigach. Zachowały się wyniki 24-godzinnej rywalizacji z 1953 roku, gdy zajęła siódme miejsce. - To moje pierwsze wspomnienie o matce, gdy o niej pomyślę. Ona podczas wyścigu z 1956 roku na Interlagos w Mercedesie 180, wysiadająca w alei serwisowej i oddająca samochód jej partnerce, z którą wówczas startowała. Zostałem wtedy na torze całą noc, pamiętam, jak bardzo mi się to spodobało - wskazywał Emerson Fittipaldi w rozmowie dla magazynu MotorSport. Miał wtedy 10 lat. 

Wojciechowska jeździła po Interlagos. Później zaprowadziła Emersona na tor kartingowy

Józefa nazwała go po Ralphie Waldo Emersonie, amerykańskim pisarzu, którego uwielbiała. Na początku Emerson oglądał tylko, jak jego rodzice jeździli na Interlagos, a jego starszy brat Wilson pojawiał się w kartingu. Gokarty budował sam wraz z ojcem, później jeździł nimi także Emerson. Wcześniej próbował jeszcze jazd motocyklem, ale po jednej z jazd wybiło go w powietrzu i groźnie upadł. Zdecydował się pozostać przy kartingu. W wieku 18 lat został mistrzem Brazylii, a następnie startował w Formule Vee na Interlagos. W pierwszym próbnym przejeździe w bolidzie, którym miał startować w serii, wypadł z toru w trzecim zakręcie, co mocno zmartwiło jego matkę. Fittipladiemu nic się nie stało, ale "Juza" miała w głowie niedawny wypadek jej męża, przez który uszkodził czaszkę i przez kilka tygodni przebywał w szpitalu.

Trudno było wówczas typować, że ten sam Emerson Fittipaldi, nieco zagubiony na początku swojej kariery, zostanie dwukrotnym mistrzem świata Formuły 1 w 1972 i 1974 roku, legendą tej serii. Dzięki pasji, jaką w swoim synu rozpaliła jego matka, ten osiągnął sukces i został wielkim zawodnikiem. Józefa śledziła jego losy przez całą karierę, doświadczyła też tego, jak Emerson natchnął do sportów motorowych niemalże całą rodzinę. Zmarła dopiero w 2006 roku w szpitalu po dużych problemach z sercem. W Brazylii wiadomość o jej śmierci zasmuciła tamtejszych kibiców, którzy świetnie pamiętali ją z czasów wspierania Emersona na torach F1. 

W motorsporcie powstał "klan Fittipaldich". Teraz w F1 debiutuje Pietro, wnuk Emersona

Dziś Emerson może być z siebie dumny ze swoich sportowych osiągnięć. Poza torem Formuły 1 radził sobie znacznie gorzej. - Aż 145 wierzycieli żąda zwrotu prawie 9 milionów dolarów - donosi gazeta "Folha de Sao Paulo". Jakby tego było mało Safra Bank, od lat wspierający Emersona Fittipaldiego kredytami, zarzuca mu ukrywanie prawdziwych aktywów i prowadzenie wystawnego życia na Florydzie - pisał niedawno dziennikarz Sport.pl, Michał Gąsiorowski. Dzięki jego pasji cała rodzina Fittipaldich na kilkadziesiąt lat stała się jednak prawdziwym "klanem kierowców". Jeździli "Juza" i Wilson Senior, jeździł Emerson i jego brat Wilson Junior. Po nich w F1 pojawił się także Christian Fittipadi, siostrzeniec Emersona, a teraz w serii debiutuje Pietro Fittipaldi, jego wnuk, syn córki, Juliany. 

Pietro urodził się w Miami, gdzie na pewien czas wyprowadziła się cała rodzina, gdy Emerson startował w serii NASCAR. Jest jednak Brazylijczykiem i dzięki temu w piątek podczas piątkowych treningów w Bahrajnie stał się pierwszym kierowcą w Formule 1 z tego kraju od odejścia Felipe Massy w 2017 roku. Czy można czegoś oczekiwać po jego występie? Może wykorzystać swoją szansę, którą dostał dzięki rezygnacji z udziału w drugim weekendzie GP Bahrajnu Romaina Grosjeana. Haas nie jest jednak najsilniejszym zespołem, dysponuje słabym bolidem, a i sam Fittipaldi nie ma za sobą wielkich wyników, które mogłyby wskazywać na dobry wynik na obiekcie Sakhir. 

Miejsce w bolidzie Haasa na ten wyścig dostał, dlatego, że ma ważną superlicencję, która uprawnia zawodników do udziału w wyścigu i jest kierowcą testowym zespołu, dzięki czemu dobrze zna samochód. W swojej karierze nie ma jednak wielkich osiągnięć - do tej pory był mistrzem World Series Formuły V8 3,5, a także MRF Challenge Formuły 2000. W zeszłym sezonie startował w DTM i azjatyckiej Formule 3. W niemieckiej serii był dopiero 15. w klasyfikacji generalnej, a w drugiej skończył piąty i z tylko jednym miejscem na podium, choć nie była mocno obsadzona. Dlatego większość ekspertów wskazuje, że nie będzie w stanie powalczyć o więcej niż miejsce w połowie stawki. Punkty wydają się dla niego czymś odległym. Gdyby je zdobył, mielibyśmy sporą niespodziankę. 

"Kierowcy wśród Fittipaldich rodzą się co 20 lat. Każdy może być wielki"

- W wieku czterech lat po raz pierwszy myślałem o F1, startowałem wtedy w kartingu, teraz to brzmi surrealistycznie, że wreszcie usiądę w tym bolidzie i będę rywalizował z najlepszymi. To spełnienie marzeń. Z Brazylii spłynęło do mnie dużo pozytywnej energii. A dziadek Emerson przekazał mi radę od całej rodziny: gaz do dechy! - powiedział Pietro Fittipaldi cytowany przez agencję Reuters przed swoim debiutem w Bahrajnie

Pietro ma też młodszego brata Enzo, który obecnie jeździ w Formule 3. Dzięki wnukowi Emersona w Fomule 1 pojedzie już czwarte pokolenie rodziny Fittipaldich i to wydarzenie historyczne, bo żaden inny ród nie może się pochwalić podobnym osiągnięciem. - Jaki mamy sekret? Mój ojciec nauczył mnie, że wszystko powinienem robić z pasją, miłością i oddaniem - mówił kiedyś Fittipaldi. - Celebrujmy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość naszej jazdy, a najważniejsza jest nowa generacja, bo ona przyniesie nam kolejne lata radości - dodawał. - Kierowcy wśród Fittipaldich rodzą się co 20 lat. I każdy może być wielki - mówił Wilson Junior.

Kilka lat temu zauważono, że jest też szansa na piąte pokolenie Fittipaldich w sportach motorowych. W 2016 roku swoją przygodę z kartingiem rozpoczął najmłodszy syn Emersona Fittipaldiego, Emmo Junior. Kto wie, może i jego czeka kariera, która przyniesie kolejne starty w Formule 1 rodzinie Fittipaldich. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.