Mick Schumacher miał po raz pierwszy pojechać w oficjalnej sesji F1 na początku października podczas piątkowego treningu przed Eifel GP Formuły 1 na torze Nuerburgring w Niemczech. Kierowca Formuły 2 i syn legendarnego Michaela, siedmiokrotnego mistrza świata F1 miał już przygotowany bolid Alfy Romeo Racing ORLEN zamiast Antonio Giovinazziego, ale od początku dnia na torze padało i pojawiła się gęsta mgła, która uniemożliwiła mu debiut. 2 grudnia zespół Haasa poinformował jednak, że 21-latek podpisał już z zespołem kontrakt na sezon 2021. Młody Niemiec już teraz musi mierzyć się z osobami, które widzą w nim Schumachera, a nie Micka. Nazwisko, a nie kierowcę, który marzy o sukcesach w Formule 1. Znalazł już jednak zaufanie, za które będzie musiał teraz odpłacić się wynikami.
Mick urodził się w 1999 roku, czyli tuż przed początkiem serii czterech tytułów mistrzowskich ojca z zespołem Ferrari. Michael nie chciał go przedstawiać środowisku motorsportu zbyt wcześnie. - Wolałbym, żeby unikał torów wyścigowych, a przeszedł na pola golfowe - mówił Michael dla “The Telegraph” w 2003 roku. - Widziałem już na przykładzie Damona Hilla czy Jaquesa Villeneuve’a, a nawet mojego brata Ralfa, jakim obciążeniem może być własne nazwisko. Nie chciałbym, żeby nie mógł wyrobić sobie własnej marki i był ciągle do mnie porównywany - stwierdził Niemiec.
Nie mógł jednak zatrzymać pasji, jaka zaczęła się rodzić w Micku, gdy oglądał wyścigi ojca. Jego siostra Gina-Maria poszła w ślady matki, Corriny, która była mistrzynią Europy w jeździe konnej. Jest dwa lata starsza od Micka i do dziś wspomina, że to ją pierwszą ojciec wziął na gokarty. Dla niej było to jednak jednorazowe wyjście. Mick zaczął trenować i wiadomo było, że już zdecydował o swojej przyszłości.
Rodzina w obawie przed zbyt dużym medialnym zainteresowaniem w czasie początków jego kariery postanowiła, że w kartingu nie będzie jeździł pod nazwiskiem Schumacher. W wynikach wyścigów można go było znaleźć jako Micka Juniora albo Micka Betscha (panieńskie nazwisko Corinny). W 2008 roku śledztwo dziennikarzy “Bild” doprowadziło ich jednak do potwierdzenia startu Micka w Hiszpanii i wskazano, że “syn Schumachera już jeździ, choć bez własnego nazwiska”. Na forach dotyczących motorsportu fani publikowali już jednak zdjęcia z jego przejazdów i zauważyli, że używa kasków oraz gokartów swojego ojca.
- Pamiętam, gdzie go poznałem: w Hahn na jednym z niemieckich torów kartingowych. Startował pod nazwiskiem Betsch, ale nie wiem czemu. Wszyscy i tak wiedzieli, że to ten syn Michaela Schumachera. I dla wszystkich z mojej generacji on był wielkim wzorem kierowcy, więc miałem taki "efekt wow", gdy zdałem sobie sprawę, że ścigam się z jego synem - mówił Sport.pl Cedric Piro, jeden z rywali Micka Schumachera w kartingu. - Mick mocno stąpał po ziemi, nie dało się też go nie lubić. Był dzieciakiem jak każdy z nas, wszyscy chcieliśmy tylko ścigać się koło w koło. Wydawał mi się jednym z najbardziej profesjonalnych kierowców, jakich poznałem w życiu.
- Nie używałem tego nazwiska, na samochodzie pojawiło się ono dopiero gdy przeszedłem do Formuły 4. Wcześniej dawałem sobie czas na rozwój bez tak wielkiego rozgłosu. Przyszedł jednak moment, gdy należało rozważyć używanie mojego właściwego nazwiska i zdecydowaliśmy, że tak zrobimy - powiedział Mick Schumacher w podcaście “F2: The Road To F1”. - Z nazwiskiem matki nie czułem wolności, a zachowanie prywatności. Nikt nie prosił mnie o podpisywanie zdjęć, żeby mieć na nich nazwisko Schumacher. Mogłem skupić się na swojej jeździe. Mój rozwój nie był też sztucznie budowany przez przeszłość mojego ojca, musiałem sam zapracować na docenienie mojego tempa przez innych. To w dużej mierze dlatego udało mi się dotrzeć tu, gdzie jestem teraz - ocenił Niemiec. W 2013 roku Mick był świadkiem wypadku ojca na nartach w Meribel w Alpach. To dramatyczne wydarzenie było jednak kolejną szansą, by w przypadku Micka nie odpowiadać na pytania o Michaela i skupić się na własnej karierze.
W kartingu Mick jeździł solidnie, ale nie był wyraźnie wyróżniającym się zawodnikiem. Jego największe sukcesy przyszły w sezonie 2014, gdy był drugi w juniorskich mistrzostwach Niemiec, a następnie powtórzył ten wynik w mistrzostwach Europy i świata. Marzył już jednak o jeździe w bolidach jednomiejscowych i jeszcze w tym samym roku dostał się do Formuły 4.
Tam ponownie spotkał się z Cedriciem Piro, choć jeździli dla innych zespołów i praktycznie w ogóle nie rozmawiali. - Był tam nawet lepszy niż w kartingu. Tam trudniej było być tak szybkim, a on potrafił do tego dojść. To było imponujące, jak od początku prezentował świetne tempo i przebił się do czołówki serii - opisuje nam Piro. W F4 Schumacher faktycznie zaliczył niezwykły debiut, wygrywając już podczas pierwszego weekendu w serii na niemieckim torze w Oschersleben. Tydzień później na obiekcie Red Bull Ring w Spielbergu miał wypadek, po którym złamał kciuk. - Zapamiętałem to na długo. To niesamowite: z jednej strony euforia po świetnym debiucie, a potem frustracja i ostudzenie wypadkiem - opisywał później Schumacher. Cały pierwszy sezon w F4 zakończył na dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej. O wiele lepiej poszło mu rok później, gdy zostawał wicemistrzem serii. To zaowocowało awansem do Formuły 3.
- Byliśmy kolegami z zespołu w VAR-ze. Jest mocnym kierowcą i bez swojego nazwiska a także, bardzo pokornym i prawdziwym człowiekiem - mówi nam Joey Mawson, który jeździł z Schumacherem w Formule 3. - Zawsze analizował dużo danych i prowadził swój własny zeszyt, dopytywał o nagrania onboard z każdej możliwej sytuacji, którą warto było sprawdzić. Odkąd przesiadł się z gokartów do bolidów, zawsze towarzyszyła mu medialna presja, ale potrafił sobie z nią radzić. To na niego nie wpływało, nie zmieniło go w żaden sposób. Tylko się poprawiał, stawał się szybszym kierowcą. Jeździ inteligentnie i świetnie potrafi walczyć na torze, a także wyprzedzać - wskazał Mawson.
W F3 Schumacher wielokrotnie punktował już w pierwszym sezonie. Raz stanął nawet na podium - dość symbolicznie podczas wyścigu na Monzy. Pod koniec 2017 roku został przecież zaangażowany do juniorskiej akademii kierowców Ferrari. Już wcześniej jeździł dla zespołu, który gościł wielu wychowanków włoskiego teamu - Prema Powerteam, który powstał w 1983 roku. To w jego barwach w 2003 roku w Formule 3 debiutował Robert Kubica. Natomiast program akademii Ferrari wypromował do Formuły 1 takich kierowców jak Charles Leclerc, Jules Bianchi czy częściowo Lance Stroll i Sergio Perez. W przypadku Schumachera pomoc Ferrari go uskrzydliła. Siedem razy startował do wyścigów z pole position i ośmiokrotnie je wygrywał co dało mu pierwszy w seniorskiej karierze tytuł mistrzowski. Prema i Ferrari zdecydowały o jego awansie do Formuły 2, gdzie Mick jeździ obecnie.
Przez pierwsze półtora roku miał spore problemy z dostosowaniem się do poziomu serii i w tym okresie wywalczył tylko jedno zwycięstwo podczas sprintu na Węgrzech na torze Hungaroring. Zyskiwać w oczach ekspertów zaczął solidnością i wyeliminowaniem błędów w trakcie drugiego, obecnego sezonu F2. Choć i w nim zdarzyła mu się kolizja z kolegą z zespołu Robertem Schwartzmannem, która pozbawiła zespół Premy podwójnego zwycięstwa w drugim wyścigu na torze Silverstone w Wielkiej Brytanii. Przy wszystkich rezultatach Schumachera z tego sezonu ta sytuacja wygląda jak wypadek przy pracy. Niemiec już dziewięciokrotnie stawał na podium, dwa razy wygrywał i jest liderem klasyfikacji generalnej na dwa wyścigi przed końcem rywalizacji.
Temat Formuły 1 w kontekście Micka Schumachera był poruszany już kilka lat temu. Przed rokiem kierowca wziął udział w oficjalnych testach i jednego dnia był wolniejszy tylko od Maxa Verstappena. Dwukrotnie prowadził też samochód ojca, w tym tuż przed GP Toskanii na torze Mugello w tym sezonie, gdy Ferrari świętowało swój 1000. wyścig w F1. Nie wszyscy spodziewali się, że 21-latek już teraz dostanie szansę wejścia do bolidu tej serii. - Pięć lat temu nie powiedziałbym, że tam się znajdzie. Myślałem, że nie będzie na tyle zdolny, ale przekonał wszystkich ostatnim sezonem. Widzę, ile pracy w to włożył i chyba jest już gotowy na Formułę 1 - stwierdził cytowany przez news.com.au Fritz Van Amersfoort, który jako jeden z pierwszych dawał mu wcześniej szansę jazdy bolidem jednomiejscowym.
- To było kwestią czasu, gdy Mick dostanie szansę w Formule 1. Już w poprzednich latach mówiło się, że potrzebuje może pół roku więcej w niższych seriach, żeby któryś zespół dał mu miejsce w stawce. Jest mądry, nigdy nie widziałem, żeby reagował przesadnie na kiepski wynik, zawsze wydaje się szukać we wszystkim pozytywów. Chciałbym zobaczyć, do czego będzie zdolny w przyszłości - mówił Sport.pl były kierowca Formuły 1, Niemiec Timo Glock.
- Tym, jak świetnie spisuje się w tym sezonie Formuły 2, pokazał, ile świetnej roboty może wykonać - mówił przed treningiem Schumachera w barwach Alfy Romeo Racing ORLEN na Eifel GP czterokrotny mistrz świata, Sebastian Vettel. Wtórował mu Lewis Hamilton. - Dla mnie już był niesamowity, a teraz dostaje ogromną szansę - wskazał Brytyjczyk. - Michael jest moim bohaterem, więc oczywiście wszyscy byśmy chcieli, żeby jego syn zrobił ten krok - dodał Vettel.
Trening ostatecznie został Schumacherowi zabrany przez deszcz, ale w grudniu i tak potwierdzono, że zostanie kierowcą Haasa na sezon 2021. - Spełnił się sen, za którym pędziłem od trzeciego roku życia. Nigdy się nie poddawałem, starałem się wierzyć i dziś, gdy to osiągnąłem, mogę być szczęśliwy - powiedział Schumacher na konferencji prasowej w Bahrajnie.
- Mick musiał dostać się do F1, zasługuje na to. Walczył o mistrzostwach w każdych mistrzostwach, w których dotychczas się pojawiał - od F4 do F2. Jest mistrzem Formuły 3 i być może zostanie mistrzem Formuły 2. W taki sposób zdobył prawo do wejścia na szczyt i dostania szansy w Formule 1 - przekonywał w rozmowie dla Sport.pl Joey Mawson. Wtóruje mu Cedric Piro. - Ma wielki talent i zapracował sobie na jazdę w Formule 1. Był profesjonalistą przez całą dotychczasową karierę. Nie zepchnął wszystkiego na swoje sławne nazwisko, a ciężko pracował. Przesuwał sobie cele i pokonywał kolejne granice, osiągał je z pewnością siebie i spokojem. Jest takim wzorem do naśladowania dla młodych kierowców, jakim dla wcześniej był jego tata - dodał Piro.