George Russell do GP Emilii-Romanii startował ze świetnego, trzynastego pola. Zespołowemu partnerowi Roberta Kubicy z 2019 roku udało się utrzymać wysoką pozycję i walczył o awans na kolejne pozycje. Gdy Max Verstappen wypadł z toru po przebiciu opony na 51. okrążeniu, był już dziesiąty. Miał zatem szansę na pierwsze punkty w karierze.
George Russell na jednej z krótkich prostych popełnił kuriozalny błąd. Próbował dogrzać opony i jednocześnie ruszał sprzęgłem, co spowodowało gwałtowny uślizg jego bolidu w kierunku bandy. Brytyjczyk rozbił samochód i w ten sposób odpadł z rywalizacji.
Ryzyko błędu podczas neutralizacji w Formule 1 jest dość niewielkie. Pomimo że samochody często mają schłodzone lub zupełnie nowe opony po skorzystaniu z możliwości zjazdu do alei serwisowej przy mniejszych stratach, kierowcy jadą o wiele mniejszym, spokojnym tempem. W takiej sytuacji liczy się zachowanie koncentracji, której Russellowi ewidentnie zabrakło.
Poprzednia tak duża wpadka kierowcy F1 podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa to uderzenie w bandę Romaina Grosjeana podczas Grand Prix Azerbejdżanu w 2016 roku. Ten przypadek był często przywoływany przez kibiców, bo Francuz twierdził, że w tył jego bolidu uderzył Szwed Marcus Ericsson. On jechał jednak z dala od bolidu Grosjeana, który stał się obiektem żartów ze strony całego środowiska F1.
Russell też nie będzie miał przed sobą przyjemnego popołudnia. Po wielkiej wpadce błąd będą mu wypominać nie tylko kibice, czy koledzy z toru, ale także zespół, który liczył na pierwszy punkt w tym sezonie. Dla Williamsa ten sukces oznaczałby bowiem większe pieniądze uzyskiwane na koniec rywalizacji od władz F1.
Brytyjczyk po wyjściu z rozbitego bolidu wyglądał na zdruzgotanego, ale nie próbował się tłumaczyć. - Nawet nie wiem, co mam powiedzieć - stwierdził przez team radio tuż po wypadku. Russell na Imoli śrubował swoją serię 34 sesji kwalifikacyjnych, w których wypadał lepiej od swojego kolegi z teamu - najpierw Roberta Kubicy, a teraz Nicolasa Latifiego. Jest także bohaterem jednego negatywnego osiągnięcia - przesunął się na czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców z największą liczbą wyścigów bez punktu. Prowadzi w niej Luca Badoer, który ma ich aż 50, o szesnaście więcej od Russella.