George Russell sfrustrowany po kwalifikacjach: To jest niepoważne! Kiedyś naprawdę dojdzie do wypadku

George Russell jest sfrustrowany tym, iż Williamsowi nie udało się skorzystać na komicznych - jak stwierdził Brytyjczyk - kwalifikacjach do wyścigu GP Włoch. Reprezentant Williamsa przyznaje, że był blokowany przez innych kierowców.

Szczególnie w trakcie Q1 kierowcy jechali w zbitej grupie, próbując złapać się w strugę aerodynamiczną za bolidem rywala, zyskując tym samym lepsze osiągi na prostych. Na ostatnim okrążeniu Russell utknął za Kimim Raikkonenem i Estebanem Oconem, przez co nie był w stanie poprawić swojego czasu i zakończył czasówkę na dziewiętnastym miejscu.

Zobacz wideo Ferrari ma sposób na poprawę wyników. Chcą eksperta, który współtworzył siłę Mercedesa

- Jesteśmy najwolniejszym zespołem w całej stawce. Mieliśmy już kilka nadspodziewanie udanych sobót, ale potrzebujemy ekstremalnych okoliczności, które dadzą nam szansę na lepszy wynik. Dzisiaj mieliśmy do czynienia właśnie z taką absurdalną okolicznością. Byliśmy nawet w samym jej centrum. To po prostu niepoważne - podkreślił Russell.

- Wszystko zaczyna się już w chwili wyjazdu z garażu. Nie chcę tutaj nikogo wytykać palcem. Prawdę mówiąc, wszyscy znajdujemy się na tym samym pokładzie. Nie wiem tylko, dlaczego każdy zespół wysyła swoje bolidy na tor dokładnie w tym samym czasie. Wszyscy wiedzą przecież, do czego to doprowadzi - dodał.

Russell zaproponował, aby bolidy wyjeżdżały na tor według kolejności w klasyfikacji konstruktorów, oddzielone od siebie 5-sekundowymi buforami. - Taka sytuacja jest specyficzna dla tego toru. Wszyscy chcą jechać w cieniu i nikt nie chce być tym z przodu. Chcę przebijać się w górę, ale przecież nikogo nie cieszy scenariusz utknięcia za Williamsem, bo w trakcie okrążenia zaczyna do niego dojeżdżać! Wszyscy mnie blokują. Kiedyś doprowadzi to do wypadku. Cała sytuacja wyglądała dość komicznie - zakończył Brytyjczyk, który w kwalifikacjach zajął 19. miejsce.

Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl.

Przeczytaj także:

Więcej o: