Kara dla Racing Point wzbudza wielkie kontrowersje. Nic tam się nie zgadza

Oprotestowane kanały dolotowe hamulców są niezgodne z regulaminem sportowym. Ale Racing Point może je dalej stosować. Karą jest odjęcie 15 punktów oraz 400 tys. dolarów grzywny. To tyle, co nic, kiedy do podziału są dziesiątki milionów dolarów.

Sprawa elektryzowała cały świat Formuły 1. FIA (Międzynaorodowa Federacja Samochodowa) badała ten wątek od drugiego wyścigu sezonu, czyli od GP Styrii. Właśnie wtedy wpłynął oficjalny protest zespołu Renault. Francuska ekipa podważyła legalność kanałów dolotowych hamulców, jednego z elementów, który każdy zespół musi zaprojektować i wyprodukować sam (ewentualnie kupić od zewnętrznego dostawcy, ale pod warunkiem wyłączności). 

Po miesiącu śledztwa FIA wydała werdykt. Kanały dolotowe są nielegalne, ponieważ Racing Point wykorzystało projekt Mercedesa, co jest niezgodne z regulaminem sportowym. W związku z tym straci 15 punktów w klasyfikacji konstruktorów (po 7,5 na samochód) oraz musi zapłacić 400 tys. dolarów kary (po 200 tys. na samochód). Może je jednak dalej stosować, a za każdy wyścig, w którym je wykorzysta, otrzyma reprymendę, czyli mówiąc kolokwialnie pogrożenie palcem. 

W każdej innej dyscyplinie sportu za stosowanie nielegalnych rozwiązań grozi dyskwalifikacja albo odebranie punktów, ewentualnie zawieszenie zawodnika. Tu jednak w grę wkracza polityka i złożoność nie tylko samego problemu kanałów dolotów, ale także potencjalnych konsekwencji radykalnej decyzji. 

Zobacz wideo Kubica nie może być zadowolony. Miał słabszy samochód i fatalne opony [F1 Sport]

Milimetr może zmienić wszystko

W niedawnym wywiadzie dla Auto Motor und Sport, czterokrotny mistrz świata Alain Prost tłumaczył - Kanały dolotowe hamulców to bardzo skomplikowana część. Składa się z 50 różnych elementów. Wystarczy milimetr różnicy, by całość działała inaczej. Kanały służą nie tylko chłodzeniu hamulców, ale także wpływają na dogrzewanie opon i zachowanie strugi powietrza wzdłuż samochodu. Niewłaściwie zaprojektowane mogą mieć duży wpływ na działanie całego bolidu. FIA tłumaczy, że wyprodukowanie takiego elementu od początku zajęłoby zbyt dużo czasu, stąd taki werdykt i zgoda na korzystanie z nich przez Racing Point w kolejnych wyścigach. 

Na to można się jeszcze zgodzić. Trudno oczekiwać, by Racing Point wynalazło nowe kanały w ciągu tygodnia, czy dwóch. To wielomiesięczna praca całej grupy inżynierów. Kontrowersje budzi za to wszystko, co działo się wokół tej sprawy oraz wysokość kary finansowej. 

To nie był projekt Racing Point

Po pierwsze Racing Point od początku twierdziło, że to ich własny projekt, stworzony na podstawie licznych zdjęć samochodu Mercedesa W10 z 2019 roku. - Dostarczyliśmy ponad 800 zdjęć potwierdzających cały proces projektowy - twierdził jeszcze niedawno szef tej ekipy Otmar Szafnauer. Dopiero później pojawiła się wersja, że to projekt kupiony od Mercedesa w zeszłym roku, jeszcze kiedy używanie tego elementu było dozwolone (przepisy zmieniły się od 2020 roku). I ostatecznie tę wersję przedstawiono FIA. Ta linia obrony została jednak obalona. To jest element wyprodukowany na bazie projektu Mercedesa, więc nie został stworzony samodzielnie - uznano w uzasadnieniu. Po co więc Racing Point tak długo broniło się publicznie twierdząc, że do ostatecznego pomysłu doszli sami? - Twierdzili, że skopiowali samochód na podstawie zdjęć. Z dokumentu jasno wynika, że to bzdura. Myślę, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Punkt wyjścia, by przyjrzeć się temu, co się wydarzyło. - wypalił Zak Brown, szef McLarena. 

Poważne konsekwencje dyskwalifikacji

Po drugie, skoro tak ważny element jest nielegalny, to dlaczego Racing Point nie zostało po prostu zdyskwalifikowane w wyścigach, których dotyczył protest (tak, jak w zeszłym roku Renault, za używanie elektronicznie sterowanego balansu hamulców). I tu zaczynają się schody. Otóż gdyby FIA tak zrobiła, musiałaby odebrać również punkty za wszystkie inne wyścigi, w których zespół zastosuje ten element. A to oznaczałoby w zasadzie dyskwalifikację na cały sezon. To z kolei poważnie nadszarpnęłoby budżet ekipy (miejsce w klasyfikacji konstruktorów przekłada się na premie na koniec sezonu) i być może doprowadziło nawet do wycofania się z Formuły 1. Właścicielem Racing Point jest Lawrence Stroll, kanadyjski miliarder, od niedawna właściciel samochodowej marki Aston Martin. Cała branża samochodowa przeżywa jednak poważny kryzys, więc tak dotkliwa kara mogłaby zrazić Strolla do dalszego inwestowania w zespół. Formuła 1 nie może sobie natomiast pozwolić na wycofanie z rywalizacji jakiejkolwiek ekipy, bo sama przeżywa poważny kryzys. 

W tle całego zamieszania jest również wątek Concorde Agreement, czyli porozumienia wszystkich zespołów na temat zasad dalszego funkcjonowania w Formule 1. Racing Point jest ściśle związane z Mercedesem, a Mercedes jako sześciokrotny mistrz świata, ma ogromne wpływy. Porozumienia wciąż nie podpisano, a według ostatnich doniesień Mercedes, jako jedyny, jest niezadowolony z obecnych ustaleń. 

Z decyzji FIA niezadowolone jest również Ferrari, które niedawno przyłączyło się do protestu Renault. Trzeba pamiętać o tym, że Ferrari zostało bohaterem skandalu z zeszłego sezonu. Wszystko wskazuje na to, że naginało regulamin techniczny, w kwestii przepływu paliwa. Skończyło się na tajemniczym porozumieniu włoskiego zespołu z FIA. Ferrari przestało stosować to rozwiązanie, ale nie zostało oficjalnie ukarane. Wiele wskazuje jednak na to, że słaba forma w tym sezonie jest pokłosiem tamtego porozumienia. Teraz bardzo chciałoby się odgryźć Mercedesowi, ponieważ podejrzewa, że informacje na temat silników wyniósł jeden z ich pracowników, który przeszedł do Mercedesa. 

Ostatecznie werdykt FIA oprotestowało już pięć zespołów, w tym Racing Point, który nie rozumie, dlaczego kanały dolotowe są nielegalne, skoro stosowali się do wszelkich wytycznych i ich zdaniem nie złamali żadnego punktu regulaminu. Z decyzją nie zgadzają się również Renault, McLaren, Ferrari i Williams. Mają teraz 96 godzin na uzasadnienie apelacji.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.