Nowy sezon Formuły 1 jest wyjątkowy. Władze F1 włączyły się do walki z dyskryminacją. Na bolidach, garażach i obiektach toru pojawiły się symbole tęczy mające pokazywać, że wszyscy są równi. Mercedes przemalował swój bolid na kolor czarny, a przed rozpoczęciem rywalizacji wszyscy kierowcy mają ustawiać się na prostej startowej w koszulkach z napisem "end racism" [koniec z rasizmem]. Dodatkową klęczą, co od kilku lat jest wymownym gestem.
Klękanie jako formę protestu zapoczątkował bowiem w 2016 roku Colin Kaepernick. Zawodnik futbolu amerykańskiego protestował w ten sposób przeciwko rasizmowi i brutalności policji wobec osób ciemnoskórych. Teraz z tego gestu korzystają inni sportowcy, chcący wesprzeć walkę z rasizmem. Sześciu z 20 kierowców F1 jednak nie zdecydowało się na uklęknięcie. W tym gronie znaleźli się Kimi Raikkonen, Carlos Sainz, Antonio Giovinazzi, Max Verstappen, Charles Leclerc i Daniił Kwiat. Ten ostatni właśnie wyjaśnił, czemu nie klęka, i czemu nie zamierza.
- Wszyscy kierowcy są przecież zjednoczeni w walce z rasizmem. Ale jestem jednak przeciwny klęczeniu. To wbrew rosyjskiej kulturze i naszej mentalności. Nie klękamy z byle powodu, dla nas musi istnieć bardzo poważny powód. Sądzę, że nikt nie powinien zmuszać kogoś do robienia czegokolwiek. I tak jest z klęczeniem. Każdy w F1 robi to, co uważa za słuszne. Nie szukajmy tu drugiego dna - powiedział kierowca AlphaTauri na antenie ITV.
I dodał: - Dla niektórych klęczenie jako forma protestu może być w porządku. Ja chcę jednak wyrazić swoje stanowisko w inny sposób, tak jak zresztą część kierowców F1. Wszyscy jesteśmy spokojni, przed wyścigiem każdy jest skoncentrowany. Nie ma tu jakichś nieporozumień między nami. Wszyscy walczymy z rasizmem, ale każdy robi to na swój sposób.
Jak informuje "The Telegraph", MKOl nie ma zamiaru dopuścić do antyrasistowskich protestów podczas przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio. W styczniu zatwierdzono, że zawodnicy nie mogą przedstawiać żadnych propagandowych form w trakcie rywalizacji.
Przeczytaj też: