Niesamowite otwarcie sezonu Formuły 1! Kara dla Hamiltona decyduje o układzie podium GP Austrii

Valtteri Bottas (Mercedes) wygrał GP Austrii, inaugurujący nowy sezon Formuły 1. Drugi do mety dojechał Lewis Hamilton (Mercedes), który z powodu kary za spowodowanie kolizji spadł na 4. pozycję. Podium uzupełnili Charles Leclerc (Ferrari) i Lando Norris (McLaren), dla którego było to pierwsze podium w karierze.

Wszyscy w czołówce wystartowali niezwykle dobrze, ale co najważniejsze, w pierwszym zakręcie każdy pojechał czysto. Nie obyło się bez ostrych starć koło w koło, ale żaden kierowca nie musiał kończyć rywalizacji już na pierwszym okrążeniu. Bardzo mocno Maxa Verstappena atakował Lando Norris, gdyż Holender ruszał na twardszej mieszance. Ostatecznie Red Bull nie dał się McLarenowi i utrzymał drugą lokatę.

Zobacz wideo "Życie kierowców F1 będzie wyglądało zupełnie inaczej. Powrót do gokartów"

Dramaty od początku

Po pierwszym kółku w czołowej dziesiątce jedyną zmianą pozycji zaliczył Vettel, wskakując na dziesiąte miejsce za Daniela Riccardo. Na kolejnych okrążeniach tempo nieco stracił McLaren i Norris musiał uznać wyższość Albona i Hamiltona, którzy z łatwością go wyprzedzili. Anglik jednak przynajmniej na początku dzielnie walczył z Perezem z Racing Point.

Do ogromnego dramatu doszło na jedenastym kółku. Zapowiadający walkę o mistrzostwo Verstappen nagle zwolnił, ewidentnie zaliczając awarię. Wprawdzie jego samochód dotoczył się do alei serwisowej, ale usilne próby wskrzeszenia samochodu przez inżynierów nic nie dały. Wściekły Max musiał wyjść z maszyny i uznać gorycz porażki. Mercedes tym samym mógł odetchnąć i rozpocząć spacer do mety.

Vettel spada do środka stawki

W środku stawki Vettel naciskał Strolla, przy okazji blokując koła i prawie dając wyprzedzić się Ricciardo. Dodatkowej motywacji Niemcowi dodał komunikat inżyniera Racing Point, który poinformował Kanadyjczyka o problemach z jednostką napędową. Gorąca pogoda w Stryrii jak zawsze dawała się we znaki.

Na osiemnastej rundzie byliśmy świadkami kolejnych dramatów. Samochód Daniela Ricciardo odmówił posłuszeństwa, i podobnie jak u Verstappena, sił wystarczyło tylko na dojechanie do alei serwisowej. W tym samym momencie Vettel uporał się w końcu ze Strollem. Jednak to nie był koniec problemów młodego syna właściciela ekipy, gdyż na kolejnych kółkach wyprzedził go Gasly, a na 21. ostatecznie się poddał po informacji, że musi zjechać natychmiast wprost do garażu.

Na tym samym okrążeniu u mechaników pojawił się Grosjean, który chwilę wcześniej popełnił błąd i zwiedzał pobocze. Bottas tymczasem otrzymał komunikat o awarii Strolla wraz z prośbą o dbanie o samochód.

Pierwsza neutralizacja

Kolejny zwrot akcji nastąpił na 26. okrążeniu, gdy Ocon zaatakował Magnussena w drugim zakręcie. Duńczyk stwierdził, że maksymalnie opóźni hamowanie, jednak spowodowało to wypadnięcie z toru, obrót i zgaszenie silnika. Dla kierowcy Haasa był to koniec wyścigu, a dla reszty stawki neutralizacja, gdyż samochód musiał zostać usunięty przez porządkowych.

Cała stawka zjechała natychmiast po nowe opony. Wszyscy poza Perezem założyli twardą mieszankę. Meksykanin zaś wyjechał od mechaników na pośrednich gumach, przy okazji niemal wyprzedzając Norrisa, którego postój był dłuższy z powodu problemów z lewym tylnym kołem. Do ścigania wróciliśmy po trzydziestym okrążeniu.

Restart przyniósł kilka zdecydowanych ataków. Swoich sił próbował Perez na Norrisie, jak również Sainz na Leclercu. Tę drugą walkę chciał wykorzystać Vettel, atakując Sainza i przy okazji obracając się w trzecim zakręcie. Niemiec spadł na piętnastą lokatę, a kilka okrążeń później Norris uległ Perezowi na prostej po pierwszym zakręcie.

Kolejne okrążenia upłynęły pod znakiem stabilizacji pozycji. Jednak coraz częściej dochodziły nas komunikaty z samochodów Mercedesa. Inżynierowie informowali obu kierowców o awarii czujników skrzyni biegów. Ponownie nakazano unikanie krawężników. Sytuacja był rzekomo na tyle poważna, że sam James Volwes udzielił reprymend Hamiltonowi i Bottasowi.

Podwójny samochód bezpieczeństwa dodaje emocji

Na 51. okrążeniu moc w samochodzie stracił Russel, zatrzymując się w miejscu, gdzie nie było możliwości szybkiego usunięcia Williamsa. Spowodowało to neutralizację i szybkie zjazdy do alei serwisowej. Z czołówki na torze zostały Mercedesy oraz Perez, a Albon założył komplet miękkich opon. Reszta kierowców zdecydowała się na pośrednią mieszankę. Sainz pechowo musiał zjechać okrążenie później, przez co stracił więcej pozycji.

Po wznowieniu ścigania Albon od razu zaatakował Pereza i wyprzedził go, ale musiał oddać pozycję ze względu na kolejną neutralizację spowodowaną odpadnięciem koła u Kimiego Raikkonena. Ostatecznie udało się to do 60 okrążenia i wznowiono pasjonujące ściganie. Podczas neutralizacji Albon mógł odzyskać swoje trzecie miejsce.

Epicki koniec rywalizacji

Kierowca Red Bulla nie zamierzał składać broni i szybko przeszedł do ofensywy na Mercedesa. I właśnie tutaj miało się okazać, że warto było czekać wiele miesięcy na otwarcie tego sezonu. Dzisiejszy wyścig od tego momentu był już absolutnym klasykiem. Lewis Hamilton nieco zbyt ostro bronił się przed Albonem i wypchnął go z toru. Wściekły kierowca Red Bulla mógł już tylko odrabiać straty z ostatniej pozycji, ale Lewis został ukarany doliczeniem pięciu sekund na mecie. To otwarło wściekłą walkę o podium.

Rzucili się do niej Perez, Leclerc oraz kierowcy McLarena. Norris mocno atakował Pereza, ale przeliczył się i wykorzystał to Leclerc, wyprzedzając Anglika. Chwilę później sędziowie ogłosili karę pięciu sekund dla Pereza, co było niczym płachta na byka dla Norrisa, który w międzyczasie odparł ataki Sainza, który zaś uporał się z Gaslym. Norris ostatecznie w ostry sposób wyprzedził Pereza i rzucił się do walki o sekundy. Kierowca McLarena ustanowił na ostatnim kółku rekord okrążenia w wyścigu, tym samym mieszcząc się z zapasem 0,2 sekundy przed Hamiltonem. Po doliczeniu kar za Bottasem, który wygrał, uplasowali się Leclerc i Norris.

Na mecie pojawiło się zaledwie 11 samochód, gdyż po drodze wypadł również Kwiad po przebiciu opony. W punktach nie uplasował się jedynie Latifi, który może mówić o sporym pechu, ale pokonał go nie byle kto, a sam czterokrotny mistrz świata, Sebastian Vettel, zdobywając dziś jeden punkt.

Jeszcze kilka godzin temu wydawało się, że wszystko w tym sezonie jest rozstrzygnięte, a jedynie Verstappen może powalczyć. Teraz mamy za sobą niewyobrażalną dawkę emocji, walki na torze, strategicznych rozgrywek i zwrotów akcji w liczbie, której nie potrafimy zliczyć. Warto było czekać, warto być z Formułą 1. Zapraszamy już na kolejne emocje, na tym samym torze, już za tydzień. Dodamy tylko, że nie mieliśmy dziś opadów deszczu...

Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Agora SA