Starcie tytanów w Formule 1. Jeden pomysł wywołał lawinę. Walka o setki milionów dolarów

Nowy sezon Formuły 1 może rozpocząć się w Austrii, po czym w Wielkiej Brytanii mogą odbyć się aż trzy wyścigi. Taki scenariusz ustalono podczas ostatniego spotkania władz F1 wraz z zespołami.

Formuła 1 jeszcze nigdy nie znajdowała się w takim wielkim kryzysie. Choć zdarzało się, że wyścigi były odwoływane z różnych powodów, jeszcze nigdy nie musiała borykać się z zagrożeniem odwołania całego sezonu. Już anulowano lub przełożono w czasie rozegraniu dziewięciu pierwszych rund, a zagrożone są także m.in. wyścigi we Francji czy Belgii.

Zobacz wideo F1 Sport - co z wyścigami w obliczu koronawirusa?

Austria szansą na rozpoczęcie sezonu? Szalony pomysł władz F1

Słowa ministra sportu w Austrii dają nadzieję fanom Formuły 1. Jego zdaniem możliwe jest rozegranie wyścigu na torze Red Bull Ring, zaplanowanego na 5 lipca, pod warunkiem, że kibice nie wejdą na trybuny. Podczas czwartkowej wideokonferencji ustalono, że istnieje szansa na przyspieszenie GP Austrii nawet do 28 czerwca.

W czwartek ustalono także, że jedną z możliwości jest rozegranie aż trzech wyścigów na torze Silverstone. Pracownicy trzech zespołów (bo siedem pozostałych ma swoje siedziby w Wielkiej Brytanii) zostaliby na ten czas umieszczeni w pobliskich hotelach. Biorąc pod uwagę, że kibice nie mieliby możliwości wejścia na tor, organizatorzy zostaliby zwolnieni z opłaty licencyjnej, a koszty organizacji w większości pokryłoby Liberty Media.

W kolejnych miesiącach niektóre wyścigi także nie mogłyby się odbyć zgodnie z planem, m.in. GP Belgii, które mogłoby zostać zastąpione przez GP Holandii, przeniesione z maja. Zdaniem szefa McLarena, Zak'a Brown'a, wszystkie rundy rozgrywane w Europie odbywałyby się bez udziału kibiców. W ten sposób miałoby udać się zorganizować wyścigi na kolejnych torach, gdzie nie będzie zakazu organizacji imprez masowych.

Poprzednie władze krytykują Liberty Media

Po drugiej stronie znajdują się Bernie Ecclestone, czyli były właściciel Formuły 1 i Max Mosley, były prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). Obydwaj uważają, że jedyną decyzją, którą powinno podjąć Liberty Media, jest odwołanie całego sezonu 2020. Zdaniem Mosleya, anulowanie rywalizacji w tym roku pozwoliłoby zreorganizować całą Formułę 1 i zapewnić jej solidne podstawy finansowe na przyszłość, na wypadek podobnego kryzysu globalnego, jak ten, który wywołała pandemia koronawirusa.

Walka o setki milionów dolarów

Sporą niewiadomą pozostaje także kwestia kalendarza na ten sezon. Władze Formuły 1 utrzymują, że jeśli sezon rozpocznie się w lipcu, chcą rozegrać co najmniej 15 wyścigów. To bardzo istotna liczba, ponieważ w zapisach kontraktowych z telewizjami na całym świecie istnieje punkt, zgodnie z którym Liberty Media musiałaby zwrócić znaczną część pieniędzy, jeśli zostanie rozegranych mniej niż 15 wyścigów. Absolutnym minimum jest rozegraniu ośmiu wyścigów, aby można było w ogóle przyznać tytuł mistrza świata Formuły 1. Takie wyjście będzie konieczne, jeśli sezon będzie trzeba rozpocząć najwcześniej w październiku.

Zespoły oczekują informacji na temat startu sezonu na mniej więcej dwa miesiące przed jego zaplanowanym rozpoczęciem. To sprawia, że Liberty Media musi podjąć decyzję w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni. Oznacza to, że właściciel nie ma czasu na przesadne rozważania, a musi pamiętać, że w grę wchodzą co najmniej setki milionów dolarów. Dochodzi do tego także kwestia przekonania organizatorów poszczególnych wyścigów do zmiany terminu ich rozegrania, bo nie wszystkie rundy, które znalazłyby się w kalendarzu, pozostaną przy pierwotnie zaplanowanych datach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.