Władze Formuły 1 postanowiły zastąpić prawdziwe ściganie wirtualną rywalizacją na torze. Wydarzenie zaplanowano z dużym zaangażowaniem środowiska Formuły 1 i celebryckiego. Wszystko odbywało się w grze F1 2019, a pierwszy wyścig przypadł na wirtualny tor Sakhir w Bahrajnie. Tam miała się odbyć druga runda tegorocznego sezonu w rzeczywistości.
Największe show podczas wydarzenia zaprezentował Lando Norris, który już wcześniej rywalizował w simracingu, przygotowując się do startów w rzeczywistej Formule 1. Transmitował wyścig ze swojej perspektywy na Twitchu i przed startem dzwonił do kolegów z innych zespołów. Gdy dodzwonił się do Daniela Ricciardo z pytaniem o radę, kierowca Renault odpowiedział: "Wyłącz komputer".
Brytyjczyk dodzwonił się także do swojego rodaka, George'a Russella. Przez brak możliwości startu w kwalifikacjach Norris musiał startować do wyścigu z ostatniego pola. Zadzwonił więc do zawodnika, który jego zdaniem miał w tym największe doświadczenie. Zawodnik Williamsa tłumaczył mu w zabawny sposób, jak przedostać się na pierwszą pozycję przed pokonaniem pierwszego zakrętu. "No dobra, ale w takim razie kiedy wyprzedza cię Kubica?" - śmiał się Norris, nawiązując do zeszłego sezonu, gdy niemalże zawsze przegrywał z Polakiem. "Jeszcze przed pierwszym zakrętem, to taka nasza gra" - odpowiadał zbity z tropu Russell.
Norris miał zresztą duże kłopoty, bo po tym, jak przez problemy techniczne opuścił sesję, pół wyścigu jechał za niego bot. Potem przejął od niego stery i ostatecznie ukończył rywalizację na szóstym miejscu z kraksą na ostatnim okrążeniu. Wygrał Guanyou Zhou - chiński zawodnik Formuły 2. Cały wyścig był jednak zdecydowanie bardziej wydarzeniem mającym dawać rozrywkę niż dużą dawkę dobrego simracingu.