Wirtualne wyścigi F1 zastępują prawdziwe ściganie. "Najgorsze wydarzenie w historii"

Formuła 1 niedawno zdecydowała, że w obliczu odwołania pierwszych wyścigów nowego sezonu, zastąpią je wirtualne rozgrywki z udziałem celebrytów, a także byłych i obecnych kierowców w grze F1 2019. Komentarze po pierwszym z nich nie są zbyt pozytywne. Jeden z nich głosi, że było to najgorsze wydarzenie w historii simracingu.

Wydarzenie zaplanowano z dużym zaangażowaniem środowiska Formuły 1 i celebryckiego. Wszystko odbywało się w grze F1 2019, a pierwszy wyścig przypadł na wirtualny tor Sakhir w Bahrajnie. Tam miała się odbyć druga runda tegorocznego sezonu w rzeczywistości. 

Zobacz wideo F1 Sport - co z wyścigami w obliczu koronawirusa?

Celebryci grali w F1. Świetny Thibaut Courtois

W niedzielny wieczór odbyły się tak naprawdę dwa różne wydarzenia pod egidą F1. W pierwszej rywalizacji wzięli udział przede wszystkim celebryci i znane osoby ze świata sportu. Na starcie pojawił się m.in. bramkarz Realu Madryt, Thibaut Courtois, którego chwalono za świetny start w pierwszym wyścigu. Belg zyskał na nim nawet kilka pozycji.

Pierwsze starcie na torze wygrał Cem Bolukbasi - turecki streamer, a w drugim najlepszy okazał się Dani Veloce - kierowca e-sportowej sekcji Alfa Romeo Racing ORLEN. Oba wyścigi były jednak bardzo chaotyczne, bo wielu startujących praktycznie nie miało pojęcia o grze i tym, jak odpowiednio zachować się na torze. Nie bez powodu wydarzenie nazwano "NotTheBahrainGrandPrix". 

Wirtualne Grand Prix Bahrajnu

Później rywalizowano już w oficjalnej serii wirtualnych wyścigów, które mają choć trochę zastąpić rzeczywisty sezon F1, który nie wystartuje wcześniej niż w czerwcu. Na starcie mieliśmy kilka znajomych twarzy tego środowiska - Lando Norrisa i Nicolasa Latifiego z obecnej stawki, a także byłych i rezerwowych kierowców, jak Stoffel Vandoorne, Niko Hulkenberg, czy Esteban Gutierrez. 

Największe show podczas wyścigu wywołał Lando Norris, który już wcześniej rywalizował w simracingu, przygotowując się do startów w rzeczywistej Formule 1. Transmitował wydarzenie ze swojej perspektywy na Twitchu i przed startem dzwonił do kolegów z innych zespołów. Gdy dodzwonił się do Daniela Ricciardo z pytaniem o radę, kierowca Renault odpowiedział: "Wyłącz komputer". Norris miał zresztą duże kłopoty, bo po tym, jak przez problemy techniczne opuścił sesję, pół wyścigu jechał za niego bot. Potem przejął od niego stery i ostatecznie ukończył rywalizację na szóstym miejscu z kraksą na ostatnim okrążeniu. Wygrał Guanyou Zhou - chiński zawodnik Formuły 2. 

"Najgorsze wydarzenie w historii simracingu"

Od pierwszego okrążenie wirtualnego wyścigu widać było, że F1 tą serią postawiło na rozrywkę, a nie prawdziwą wirtualną rywalizację. Nie dziwi zatem fakt, że więcej po całym wydarzeniu słychać o żartach Lando Norrisa niż o tym, co faktycznie działo się na torze. 

Trafnie zamieszanie skomentował na Twitterze Wiktor Smolarczyk, polski simracer. "To najgorsze wydarzenie w historii profesjonalnego simracingu. Ale też dające najwięcej rozrywki" - napisał. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.