Po zakończeniu rywalizacji na torze Suzuka, Racing Point złożyło do FIA oficjalny protest, w którym zasugerowało, że kierowcy Renault korzystali z systemu, który "określa balans hamulców na podstawie pokonanego dystansu okrążenia". Według regulaminu takie rozwiązanie jest nielegalne, bowiem za regulowanie pracy hamulców odpowiedzialny jest kierowca. FIA zabezpieczyła już bolidy kierowców Renault - Nico Hulkenberga i Daniela Ricciardo - zapowiadając jednocześnie, że przyjrzy się 12-stronicowemu dokumentowi, który na jej ręce złożył Racing Point.
Cyrk w Williamsie. To był sabotaż czy kuriozum? F1sport #odc. 17
Zdaniem byłego kierowcy F1 Ralfa Schumachera wspomniany system automatycznego balansu hamulców może dawać kierowcom sporą przewagę na torze. Niemiec - choć nie przesądza o winie francuskiego zespołu - zasugerował, że jeśli FIA dopatrzy się złamania przepisów, kary mogą być w tym przypadku bardzo dotkliwe: "W normalnych warunkach to kierowca zajmuje się ustawianiem balansu hamulców. System kontrolowany elektronicznie może to robić znacznie szybciej i skuteczniej. Jeśli oskarżenia wysuwane przez Racing Point okażą się prawdą, pachnie to katastrofą dla Renault - stwierdził Schumacher na antenie Sky Germany.
Nawet jeśli Renault zastosowało w swoich bolidach wspomniane rozwiązanie, do ustalenia pozostaje to w jak wielu wyścigach dopuszczono się złamania regulaminu. Innym - równie frapującym - aspektem całej sprawy jest kwestia tego, w jaki sposób Racing Point dowiedział się o domniemanych nieprawidłowościach. Zdaniem Schumachera wyjaśnienie może okazać się nad wyraz prozaiczne: "Najbardziej oczywistym scenariuszem jest to, że ktoś dał im cynk. Wszystkie szczegóły poznamy najpewniej wtedy, gdy któryś z pracowników Racing Point lub Renault zmieni pracę" - ocenił młodszy z braci Schumacherów.
Niemiec zasugerował, że Renault musi liczyć się zarówno z dyskwalifikacją z wybranych wyścigów oraz wielomilionową grzywną.