Robert Kubica ukończył zmagania na Monzy na ostatnim miejscu z dużą stratą do kolejnego kierowcy. Powodem był dodatkowy pit stop, który nastąpił po zblokowaniu lewego przedniego koła na dohamowaniu do pierwszego zakrętu. Kubica zmagał się od tamtej pory z silnymi wibracjami, przez co zapadła decyzja o zjeździe.
Start wyglądał całkiem nieźle, ogólnie pierwsze kółko było dobre w moim wykonaniu
- stwierdził Kubica. - Jeśli chodzi o ściganie się - tzn. momenty, bo przynajmniej trochę ich było - to był jeden z moich lepszych wyścigów. Nie liczę tu mojego incydentu z dohamowania do pierwszego zakrętu, ponieważ był dziwny. Pedał hamulca zrobił się miękki i wpadł głębiej niż powinien. Zblokowałem koło i niestety straciłem pozycję na rzecz Grosjeana. Musiałem zjechać, ponieważ opona powodowała wibracje. Starałem się robić co w mojej mocy i myślę, że tam gdzie mogłem coś zrobić, to robiłem to całkiem nieźle. Niestety stara jednostka w starej specyfikacji nie pomogła w wyścigu na Monzy, co było widać również w kwalifikacjach - tłumaczył Kubica,
Kubica zapytany został także o to, czy Williams może zaskoczyć za dwa tygodnie na krętym torze w Singapurze, tak jak zaskoczył np. w kwalifikacjach na Hungaroringu. - Pokaz siły był tam tylko z jednej strony. Wydaje mi się, że mimo, iż charakterystyka tego toru [Monza] była najgorsza dla nas, a ja dysponowałem starą jednostką i najgorszymi prędkościami, to myślę, że było tutaj dużo lepiej niż na Węgrzech. Ja patrzę na siebie i oceniam swoją sytuację - odparł dość enigmatycznie. Więcej o Formule 1 przeczytasz tutaj.