Przy 300 km/h nie ma miejsca na uprzejmości. Mówisz sp*******j i jedziesz dalej

Romain Grosejan i Kevin Magnussen nie mają w tym sezonie łatwego życia. Mimo że obaj jeżdżą w barwach Haasa, już trzy razy w tym roku zderzyli się w trakcie wyścigu. Najpierw w Hiszpanii, następnie w Wielkiej Brytanii, a ostatnio w Niemczech. Szef zespoły Guenther Steiner jest coraz bardziej poirytowany i nie wyklucza zastosowania poleceń zespołowych
Zobacz wideo

Organizatorzy wyścigów Formuły1 starają się, by na oficjalnych konferencjach prasowych pojawiali się najciekawsi kierowcy w danym momencie. To dlatego na Węgrzech zaprosili Roberta Kubicę, który zdobył pierwszy punkt w sezonie dla Williamsa, a na Hungaroringu czuje się jak w domu, Daniła Kvyata który wywalczył drugie w historii podium dla Toro Rosso, a do tego urodziła mu się córeczka, Lance’a Strolla, który sensacyjnie otarł się o podium na Hockenheim i dwóch kierowców Haasa. To właśnie do nich padło najwięcej pytań: o kolizje w wyścigach, o reakcje zespołu o ich wyjaśnienia i atmosferę między nimi samymi. Kevin Magnussen i Romain Grosejan ze spokojem tłumaczyli, że media wyolbrzymiają pewne sprawy. - W gorących momentach oczywiście obwiniamy się nawzajem przez radio. Ale ludzie nie widzą tego, że później spotykamy się po wyścigu, rozmawiamy i staramy się wyciągnąć konstruktywne wnioski. Romain jest naprawdę porządnym gościem i dobrze nam się pracuje, więc w przekazie jaki do Was dociera są mocno zaburzone proporcje. Wiem, że lubicie takie historie, ale to wcale nie wygląda aż tak źle - tłumaczył Kevin Magnussen.

- W futbolu nie ma mikrofonów, a pewnie tam również padają różne słowa między piłkarzami. W Formule 1 wszystko jest transmitowane i bardzo dobrze, tyle że wtedy rodzą się historie z niczego. Relacje między nami są dobre. Ale kiedy pędzisz 300 kmh nie mówisz „przepraszam, ale chyba ja miałem rację, a on był w złej pozycji”. Mówisz „Przepuść mnie i spie…aj” - wtórował mu Romain Grosjean.

Trudno wyczuć, czy obaj myślą tak naprawdę, czy zostali przygotowani przez zespół, by nie eskalować konfliktu. Szef Haasa, Guenther Steiner zapowiedział kolejną, męską rozmowę przed piątkowymi treningami. Obaj kierowcy doprowadzili go do białej gorączki, gdy w kluczowym momencie sezonu mieli sprawdzić swoje samochody w różnych specyfikacjach, a na Silverstone zderzyli się już na pierwszym okrążeniu i obaj musieli wycofać się z dalszej rywalizacji. Dziennikarze dopytywali nawet, czy nie zamierza

zwolnić jednego z nich jeszcze przed wakacyjną przerwą. - To byłaby zła decyzja i świadczyła o naszej desperacji - stwierdził szef Haasa. Nie wyklucza jednak, że zabroni swoim kierowcom podejmowania ryzyka w trakcie wyścigów i jeśli znowu znajdą się blisko siebie, otrzymają zakaz wyprzedzania. Gdyby wtedy również nie posłuchali można się spodziewać, że głowy polecą jeszcze w trakcie sezonu. A chętnych na miejsce w Haasie nie brakuje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.