Polacy opanowali Węgry ze względu na Kubicę. Organizatorzy nie mają wątpliwości: to "polski" wyścig

Robert Kubica zaczyna weekend na Węgrzech z mieszanymi uczuciami. Zarówno z powodu ostatniego wyścigu na Hockenheim, jak i tego na Hungaroringu. W Niemczech wolałby wywalczyć punkt w innych okolicznościach. A na Węgrzech czuje się jak w domu, ale nigdy nie osiągnął tu spektakularnego wyniku.

Punkt zdobyty przez Roberta Kubicę i Williamsa w GP Niemiec wciąż trzeba postrzegać w kategorii sensacji, ale jednocześnie nie można wykreślić stojącego przy nim znaku zapytania. Zespół Alfy Romeo, tak jak zapowiadał wcześniej, złożył odwołanie w sprawie kar nałożonych na ich kierowców. Jeśli FIA cofnie orzeczenie sędziów po ostatnim wyścigu, Kimi Raikkonen i Antonio Giovinazzi wrócą na punktowane miejsca, a Kubica wypadnie poza 10-tkę. Szanse na to są co prawda minimalne, ale dopóki nie ma oficjalnej decyzji, lepiej poczekać ze świętowaniem. Zresztą Kubica nie czuje wielkiej dumy z powodu zdobytego punktu.

Hungaroring opanowany przez Polaków. Przyjechali dla Roberta Kubicy

- Wolelibyśmy go zdobyć inaczej niż w szalonym wyścigu i po karach nałożonych na innych kierowców. Wciąż musimy pracować i próbować poprawiać bolid. Jedynym elementem, w którym nie tracimy do innych jest silnik - przyznał Polak na oficjalnej konferencji prasowej przed GP Węgier. Organizatorzy nie mają wątpliwości, że to będzie „polski” wyścig. Według wstępnych danych aż 1/3 biletów trafiła w ręce kibiców znad Wisły, co oznacza że w trakcie wyścigu będzie ich około 40 tysięcy. Tyle ile Holendrów na Red Bull Ringu.

- Lubię tor na Węgrzech, bo czuję się jak w domu. Tyle, że nie miałem szczęścia do wyścigów tutaj - dodał Kubica. W debiucie w 2006 r. zajął 7. miejsce, ale został zdyskwalifikowany za zbyt lekki samochód. W kolejnych latach był 5,8,13 a w ostatnim występie nie dojechał do mety. Kibice z Polski, którzy przyjadą na wyścig pewnie chcieliby zobaczyć go na podium, ale to nierealne. Williams wciąż jest najsłabszy w stawce i planuje dalsze testowanie części, które przygotował na Hockenheim. Wtedy okazało się, że są zbyt kruche i niektóre uszkodziły się już przy pierwszym wyjeździe na tor.

Mimo wszystko Kubica uważa, że poprawki wyglądają obiecująco. Plany są takie, że przez 40 minut pierwszego treningu razem z Georgem Russellem mają testować te elementy pod kątem aerodynamicznym. Można się więc spodziewać, że bolidy Williamsa pojawią się z charakterystycznymi „rakami” lub farbą badającą przepływ powietrza. Problem polega na tym, że wszyscy robią postępy, więc by doganiać innych zespół Polaka musi robić nie kroki w stronę poprawy, a sadzić susy. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. Chyba, że znowu przytrafi się tak szalony wyścig jak w Niemczech. Prognozy pogody na Węgrzech mówią o deszczu w piątek i możliwych burzach w sobotę. W niedzielę ma wrócić palące słońce, temperatura powietrza podskoczy do prawie 30 C, a temperatura toru przekroczy 50. Jak wygląda tor na Węgrzech? Można to zobaczyć na poniższym materiale wideo:

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.